Na Rozkładówce Rock Radia - Scott Weiland

REKLAMA
Scott Weiland zmarł 3 grudnia 2015 roku. Koroner potwierdził że, były wokalista Stone Temple Pilots i Velvet Revolver zażył zabójczą narkotykową mieszankę.
REKLAMA

Na Rozkładówce Rock Radia - Scott Weiland

REKLAMA

Scott Weiland zmarł 3 grudnia 2015 roku. Koroner potwierdził że, były wokalista Stone Temple Pilots i Velvet Revolver zażył zabójczą narkotykową mieszankę.

Patrząc na tryb życia jaki prowadził można powiedzieć, że cudem jest wiek, którego dożył - 48 lat. Równie dobrze mógł skończyć jak Kurta Cobain. Trzeba jasno zaznaczyć, że podobnie jak lider Nirvany Scott był nie tylko utalentowanym wokalistą, ale także regularnym ćpunem.

- Demony przeszłości. To coś z czym miałem do czynienia 14 lat temu. Keith Richards również jest o to pytany. Dni, podczas których nadużywałem narkotyków są już dawno za mną - mówił w jednym z wywiadów.

Scott kilkukrotnie próbował wyjść z nałogów. Pomagał mu m.in. kolega z Velvet Revolver Duff McKagan - bezskutecznie.

REKLAMA

Duff McKagan na swoim Instagramie napisał:

- Jesteśmy głęboko zasmuceni z powodu utraty naszego starego przyjaciela. Spędziliśmy pewien kawał życia ze Scottem. Nawet w najczarniejszych czasach, wszyscy mieliśmy nadzieję i obdarowywaliśmy go miłością. Jego muzyka zostanie z nami na zawsze. Nie mam wątpliwości.

Scott miał problemy także ze swoją rodziną. Został oskarżony o przemoc domową. Kilkukrotnie stawał przed sądem za posiadanie środków odurzających, a jego tłumaczenia okazały się zbyt mało przekonujące. Muzyk w ostatnich miesiącach uspokajał, że nie popełnia błędów i jest szczęśliwy ze swoja trzecią żoną.

- Powiedziałbym, że są dwie takie rzeczy z których jestem dumny. Właściwie trzy. Dwie nagrody Grammy, czyli zdobycie uznania muzycznego środowiska. Poza tym podpisanie kontraktu, bo to oznacza, że zostałeś uznany jako pełnoprawny artysta. No i dni, w których rodziły się moje dzieci. I ślub z moją żoną Jamie - mówił w jednym z ostatnich wywiadów przed śmiercią.

REKLAMA

https://www.youtube.com/watch?v=Mv9nEGegSDM  ukryty link?!

Życie Scotta Weilanda to jednak przede wszystkim tworzenie muzyki. Dokładnie 30 lat temu podczas koncertu Black Flag Scott spotkał jednego z braci  DeLeo - Roberta. Niczego nie świadomi panowie umawiali się wówczas z tą samą kobieta. Gdy kłamstwo wyszło na jaw, dziewczyna uciekła, a obaj muzycy zamiast się pobić, pokłócić i zniszczyć, zaprzyjaźnili się. Tak wyglądały początki Stone Tample Pilots.

https://www.youtube.com/watch?v=sT1DdO3SISg

Sukcesem, ale i zarazem przekleństwem okazała się pierwsza płyta "Core" z 1992 r. na której znalazły się takie hity, jak "Sex Type Thing", "Plush" czy "Creep". W mediach pojawiły się niesłuszne zarzuty o kopiowanie dokonań Nirvany i Pearl Jam. Muzykę grunge cechuję przede wszystkim prostota. Gdy popatrzymy na następne materiały nagrane przez STP to można odnieść wrażenie, że Scott wyprzedził swoich rówieśników z Seattle brzmieniem, pomysłem oraz licznymi eksperymentami.

REKLAMA

- Po śmierci Weilanda zacząłem przeglądać co ten facet przez całe życie zrobił. Bardzo podobała mi się trzecia płyta Stone Temple Pilots, ale i jego solowe nagrania. To jest przecież " grunge'owy David Bowie!" - mówił w Rock Radiu dziennikarz Robert Sankowski.

https://www.youtube.com/watch?v=3XNoAP_5AQI

Scott trafił również na składankę upamiętniająca twórczość Johna Lennona "Working Class Hero: A Tribute to John Lennon". W 2015 roku pożegnał się także albumem "Blaster" nagranym z The Wildabouts.

- Czego możemy spodziewać się po Weilandzie i The Wildabouts w przyszłości?

REKLAMA

Dużo nowego materiału, dużo koncertów i występowania z tymi gośćmi. Kocham ich, wiesz, Blackie jest moim najlepszym przyjacielem, są dla mnie najbliższymi ludźmi. To goście, których moja żona zaprasza na moje urodziny, na brunch i przyrządza zajebisty brunch. Z innych planów może powrót Stone Temple Pilots czy Velvet Revolver? W świecie rocka nigdy nic nie wiadomo - mówił ostatnio Scott. Na realizacje już za późno.

Na Rozkładówkę poświeconą twórczości Scotta Weilanda zapraszam 2 i 3 stycznia.

Ruszamy od 10:40. Co godzinę!

Program przygotował Mariusz Stelmaszczyk

REKLAMA

Współpraca Andrzej Baranowski

Patrząc na tryb życia jaki prowadził można powiedzieć, że cudem jest wiek, którego dożył - 48 lat. Równie dobrze mógł skończyć jak Kurta Cobain. Trzeba jasno zaznaczyć, że podobnie jak lider Nirvany Scott był nie tylko utalentowanym wokalistą, ale także regularnym ćpunem.

- Demony przeszłości. To coś z czym miałem do czynienia 14 lat temu. Keith Richards również jest o to pytany. Dni, podczas których nadużywałem narkotyków są już dawno za mną - mówił w jednym z wywiadów.

Scott kilkukrotnie próbował wyjść z nałogów. Pomagał mu m.in. kolega z Velvet Revolver Duff McKagan - bezskutecznie. 

REKLAMA

Duff McKagan na swoim Instagramie napisał: - Jesteśmy głęboko zasmuceni z powodu utraty naszego starego przyjaciela. Spędziliśmy pewien kawał życia ze Scottem. Nawet w najczarniejszych czasach, wszyscy mieliśmy nadzieję i obdarowywaliśmy go miłością. Jego muzyka zostanie z nami na zawsze. Nie mam wątpliwości.

Scott miał problemy także ze swoją rodziną. Został oskarżony o przemoc domową. Kilkukrotnie stawał przed sądem za posiadanie środków odurzających, a jego tłumaczenia okazały się zbyt mało przekonujące. Muzyk w ostatnich miesiącach uspokajał, że nie popełnia błędów i jest szczęśliwy ze swoja trzecią żoną.  

- Powiedziałbym, że są dwie takie rzeczy z których jestem dumny. Właściwie trzy. Dwie nagrody Grammy, czyli zdobycie uznania muzycznego środowiska. Poza tym podpisanie kontraktu, bo to oznacza, że zostałeś uznany jako pełnoprawny artysta. No i dni, w których rodziły się moje dzieci. I ślub z moją żoną Jamie - mówił w jednym z ostatnich

wywiadów

REKLAMA

przed śmiercią. 

Życie Scotta Weilanda to jednak przede wszystkim tworzenie muzyki. Dokładnie 30 lat temu podczas koncertu Black Flag Scott spotkał jednego z braci  DeLeo - Roberta. Niczego nie świadomi panowie umawiali się wówczas z tą samą kobietą. Gdy kłamstwo wyszło na jaw, dziewczyna uciekła, a obaj muzycy zamiast się pobić, pokłócić i zniszczyć, zaprzyjaźnili się. Tak wyglądały początki Stone Tample Pilots.

 

Sukcesem, ale i zarazem przekleństwem okazała się pierwsza płyta "Core" z 1992 r. na której znalazły się takie hity, jak "Sex Type Thing", "Plush" czy "Creep". W mediach pojawiły się niesłuszne zarzuty o kopiowanie dokonań Nirvany i Pearl Jam. Muzykę grunge cechuję przede wszystkim prostota. Gdy popatrzymy na następne materiały nagrane przez STP to można odnieść wrażenie, że Scott wyprzedził swoich rówieśników z Seattle brzmieniem, pomysłem oraz licznymi eksperymentami.- Po śmierci Weilanda zacząłem przeglądać co ten facet przez całe życie zrobił. Bardzo podobała mi się trzecia płyta Stone Temple Pilots, ale i jego solowe nagrania. To jest przecież " grunge'owy David Bowie!" - mówi w rozmowie z Rock Radiem dziennikarz Robert Sankowski.

 

Scott trafił również na składankę upamiętniająca twórczość Johna Lennona "Working Class Hero: A Tribute to John Lennon". W 2015 roku pożegnał się także albumem "Blaster" nagranym z The Wildabouts.

REKLAMA

- Czego możemy spodziewać się po Weilandzie i The Wildabouts w przyszłości?Dużo nowego materiału, dużo koncertów i występowania z tymi gośćmi. Kocham ich, wiesz, Blackie jest moim najlepszym przyjacielem, są dla mnie najbliższymi ludźmi. To goście, których moja żona zaprasza na moje urodziny, na brunch i przyrządza zajebisty brunch. Z innych planów może powrót Stone Temple Pilots czy Velvet Revolver? W świecie rocka nigdy nic nie wiadomo - mówił ostatnio Scott. Na realizacje już za późno. 

Na Rozkładówkę poświęconą twórczości Scotta Weilanda zapraszam 2 i 3 stycznia. Ruszamy od 10:40. Co godzinę!

Program przygotował

Mariusz Stelmaszczyk

REKLAMA

.

Współpraca Andrzej Baranowski.

REKLAMA

SŁUCHAJ ROCK RADIA

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory