[ANATOMIA ROCKA] THE CLASH

REKLAMA
8 kwietnia minie 40 lat od debiutanckiego krążka The Clash!
REKLAMA

Joe Strummer urodził się w stolicy Turcji na początku lat 50-tych. Tak naprawdę nazywał się John Graham Mellor Jego rodzina ciągle błąkała się po świecie. Matka była Szkotką, a w żyłach ojca dyplomaty płynęła żydowska i ormiańska krew. Mój ojciec został wysłany do Kairu na dwa lata, potem do Meksyku na dwa kolejne. Chodziłem do meksykańskiej szkoły, gdzie nie mówiono po angielsku. Następnie do szkoły w Bonn w zachodnich Niemczech. (...) Później zostałem wysłany do Anglii, do szkoły z internatem. Tam często myślałem o rodzicach, co naprawdę zmieniło moje życie. Zdałem sobie sprawę, że powinienem o nich zapomnieć i jakoś uporać się z życiem - wspomina w materiałach archiwalnych zebranych przez Juliena Temple'a w dokumencie "Joe Strummer. Niepisana przyszłość".

REKLAMA

Joe Strummer podczas całej swojej kariery czerpał pełnymi garściami z muzyki punkowej, mieszając ją z klasycznym amerykańskim rock and rollem czy reggae. The Clash stało się symbolem politycznego aktywizmu. Dzięki nim punk rock utożsamiany jest do dziś z muzyką zaangażowaną, która niesie społeczne przesłanie, wypowiada się w ważnych kwestiach, komentuje w bezkompromisowy sposób. Strummer został liderem swojego pokolenia.

Krzysztof Grabowski (Dezerter)

To nie był zespól, który od razu mi się spodobał. Wolałem nieco mocniejsze granie na przesterowanych gitarach. Dopiero po czasie udało mi się do nich przekonać.

Arek Jakubik

REKLAMA

Potrafili grać w odróżnieniu do swoich kolegów z Sex Pistols. Lubie wracając do ich kawałków. Mimo upływu wielu lat są bardzo świeże!

Robert Matera (Dezerter)

Był człowiekiem, który wiele przeżył w swoim życiu i pomysł na takie granie wynikał z jego osobistych doświadczeń.

Kuba Sienkiewicz (Elektryczne Gitary)

REKLAMA

To był zespól uprawiający muzykę zaangażowaną. W tekstach mogliśmy znaleźć cała masę nawiązań do polityki.

Muniek Staszczyk (T.Love)

Pokazali nam, jak mieszać gatunki. Boba Marleya poznałem dzięki nim, czyli można rzec: od dupy strony. To było dziwne w tamtych czasach, że kilku białych kolesi gra reggae. Byli takim drogowskazem dla T.Love. Przemycaliśmy dużo podobnego grania w naszych utworach - "I Love You" czy "Bóg" były generalnie białym podejściem do reggae.

Więcej wypowiedzi w najbliższym wydaniu Anatomii Rocka, już w najbliższy weekend - 8 i 9 kwietnia!

REKLAMA

Zaprasza Mariusz Stelmaszczyk

Ruszamy w sobotę od 9:50!

 
REKLAMA

SŁUCHAJ ROCK RADIA

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory