Organek: "W naturalności upatruję część sukcesu."

REKLAMA
Rozmowa z Organkiem, jedną z polskich gwiazd, które wystąpią podczas ostatniego dnia Jarocin Festiwal, czyli w niedzielę, 19 lipca.
REKLAMA

Jak wyglądają twoje przygotowania do festiwalu Jarocinie?

REKLAMA

Przygotowania właściwie polegają tylko na stworzeniu odpowiedniej playlisty. Bo trzeba wyważyć gdzie się gra i co konkretnie. Materiał cały czas ogrywamy na koncertach, które bardzo się różnią od siebie. Każdy jest inny, w niektórych partiach są dosyć mocno improwizowane. Na dużych scenach, festiwalowych, typu Jarocin, pozwalamy sobie na więcej nonszalancji. Te koncerty z reguły są mocniejsze. Bo duża scena wyzwala specjalną energię, która tylko w takich okolicznościach może zaistnieć. W klubie nie zawsze udaje się ją uzyskać, tam jesteśmy bliżej ludzi i ten kontakt daje taką pewną intymność. A duża scena w pewien sposób odseparowuje od ludzi i nadaje rozmachu koncertom. Myślę, że tak to będzie wyglądało w Jarocinie.

Oprócz własnego występu będziesz starał się śledzić to, co dzieje się na jarocińskim festiwalu? Słuchał innych koncertów? Sam występujesz ostatniego dnia tuż przed Acid Drinkers i Peterem Hookiem, czyli w tym najbardziej gorącym, finałowym momencie festiwalu.

Ja się bardzo cieszę z tego powodu, że zagram ostatniego dnia i o takiej godzinie. Zawsze bardzo się interesuje tym kto gra na danej scenie. W ogóle kiedy jadę na jakikolwiek festiwal, to staram się przejrzeć listę wykonawców, którzy mają tam wystąpić. Z czystej ciekawości, bo sam chcę też uczestniczyć w tych koncertach. Można poznać wiele nowej muzyki, nowych wykonawców. To jest fajna okazja, by skonfrontować wyobrażenia na temat artystów, których się wcześniej na żywo nie słyszało. Ja na pewno będę obserwować to co się dzieje na festiwalu w Jarocinie.

Czyli można się ciebie spodziewać pod sceną na koncercie Petera Hooka i zespołu The Light, którzy zagrają to co najważniejsze w dorobku Joy Division?

REKLAMA

Bardzo lubię brzmienie Joy Division. Cienię sobie i kompozycje i teksty. Oczywiście nie mogę powiedzieć, że jest łącznik pomiędzy Joy Division a tym, co my robimy. Ale coś w tym jest i lekką analogię można przeprowadzić. Chodzi o ducha tych tekstów. One są czasami bardzo ciemne i mroczne, a mnie to zawsze pociągało.

Masz takie wrażenie, że ostatnich kilkanaście miesięcy to dla ciebie zawodowo bardzo dobry i szczęśliwy czas? Tegoroczne lato będzie dla ciebie zapracowane, zagrasz na kilku festiwalach...

To prawda, jestem bardzo zapracowany. Przedwczoraj graliśmy we Wrocławiu, dzisiaj już jestem w Warszawie, na próbach do Męskiego Grania... Dużo się dzieje. Ja najpierw budowałem sobie ten zespół w głowie i to co może się wydarzyć po powołaniu go do życia. Mniej więcej wiedziałem co chcę osiągnąć, w którą stronę iść. Jak ten zespół ma wyglądać. Pewnie mam też dużo szczęścia z tym projektem, bo sporo rzeczy wychodzi, a nie wszystkim tak się to układa. Wydaje mi się, że to wynika z konsekwencji realizacji planu. I prawdziwości tego co się robi. Nic nie jest udawane. Bo nie da się oszukać słuchacza. To co ja mówię i śpiewam jest tym co ja myślę. To część mojego życia. W tej naturalności upatruję część sukcesu.

Masz już plany na kolejny album?

REKLAMA

Tak. Już nawet zaczynamy pracować, bo bardzo bym chciał, aby album wyszedł wiosną przyszłego roku. Kiedy skończy się to intensywne lato, zaczniemy mocno pracować nad kolejną płytą.

REKLAMA

SŁUCHAJ ROCK RADIA

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory