The Social Network

REKLAMA
Jak już wszyscy z pewnością wiedzą, The Social Network za zadanie ma rozprawienie się z Markiem Zuckerbergiem i jego wkładem w nasze życie - Facebookiem. No właśnie, czy rzeczywiście jest to jego dzieło? I kim tak naprawdę jest Mark Zuckerberg?
REKLAMA

Historia, jak wiele wielkich historii, rozpoczyna się od dziewczyny. W pierwszej scenie bohater grany przez Jessego Eisenberga dostaje kosza od partnerki i w ramach rewanżu w okrutny sposób opisuje swoją eks na blogu. Dodatkowo, rozżalony i lekko pijany tworzy prostą stronę pozwalającą oceniać i porównywać studentki z jego uczelni. W tym celu włamuje się do bazy danych i kradnie zdjęcia wszystkich zarejestrowanych w uniwerysyteckiej sieci, a ponieważ wspomniany uniwersytet to Harvard, taki występek nie uchodzi mu płazem. Nie jest to jednak dla niego istotne, ponieważ porównywarka Facemash w ciągu jednej nocy zdążyła umieścić Marka na mapie ludzi interesujących. Zainteresowani jego zdolnościami są też bracia Winklevoss (dzięki magii komputerów grani przez tego samego aktora, Armiego Hammera) mający w planach zaprojektowanie ekskuzywnego portalu randkowo-towarzyskiego. Zuckerberg godzi się im w tym pomóc

REKLAMA

W tym momencie dochodzimy do sedna filmu. Od tej pory obserwować wszystko będziemy z perspektywy dwóch, równolegle toczących się procesów sądowych. Jeden z nich dotyczy wcześniej wspomniancyh braci oskarżających Marka o kradzież ich pomysłu. Drugi, jego najlepszego i jedynego przyjaciela od początku finansującego powstawanie Facebooka, oszukanego i usuniętego z projektu. Zeznania kluczowych postaci oraz obszerne retrospekcje dostarczać nam będą wszystkich informacji.

Jeśli szukacie odpowiedzi na pytania o szaleństwo czy geniusz Marka Zuckerberga, tu ich nie znajdziecie. Film jednoznacznie nie określa też, po czyjej stronie leży prawda. Jest to przede wszystkim zasługa wyśmienitego scenariusza autorstwa Aarona Sorkina. Znany z kultowych seriali takich jak 'Prezydecki Poker' czy 'Studio 60' znakomicie opisał historię powstawania największego portalu społecznościowego na świecie. Dialogi naładowane są emocjami i humorem, są inteligentne, a wymiany między postaciami szybkie jak błyskawica i trzeba się skupić, żeby nadążyć za akcją.

Film zachowuje swoje tempo także dzięki bardzo dobrej realizacji z technicznego punktu widzenia. Reżyser David Fincher zarzucił wizualne szaleństwa rodem z 'Podziemnego Kręgu' filmując The Social Network klasycznie i bez niepotrzebnych tricków. Ujęcia są przemyślane a wszystko otacza świetnie dobrana muzyka.

Film wspaniale funkcjonuje na wielu płaszczyznach i trafiać będzie do różnej publiczności. Jeśli jesteś bowiem jednym  z 500 milionów użytkowników Facebooka i stanowi on ważną części Twojego życia, warto sprawdzić jak serwis ten powstawał. Jeśli jednak zupełnie Cię Facbook nie interesuje, przekonajcie się co trzeba było zrobić, by stać się najmłodszym miliarderem w historii.

REKLAMA

Cieszę się, że w czasach, gdy dialogi i fabuła są często 'pogłupiane', by wszyscy mogli dotrzymywać kroku akcji, istnieją ludzie i studia filmowe nie bojące się kręcić wysokobudżetowych, inteligentnych filmów. Jestem przekonany, że The Social Network będzie wśród nominowanych do Oscara w najważniejszych kategoriach, a statuetka za najlepszy scenariusz wydaje się być w zasięgu ręki.

Łukasz Rudnicki

REKLAMA

SŁUCHAJ ROCK RADIA

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory