KLASYCZNA DZIESIĄTKA Grubego Karola
The Rolling Stones "Paint It Black"
Tata powiedział mi kiedyś, że ludzie dzielą się na tych, którzy słuchają Beatlesów, Zeppelinów i Stonesów. Ja zdecydowanie należę do tej trzeciej grupy. Jestem ich fanem pod każdą postacią. Stonesów mogę słuchać na okrągło, szczególnie jeśli chodzi o występy live. To właśnie na nich Jagger, Keith i reszta bandy pokazują swoją prawdziwą moc. Tak jest i w tym przypadku. Niesamowita atmosfera koncertu z 1990 roku w Tokyo Dome. Trasa promująca album Steel Wheels. Całkowita ciemność na stadionie. Nagle światła skierowane są jedynie na Keitha Richardsa, który jakby wiedział co zaraz będzie się działo, z szyderczym uśmiechem zaczyna swoją solówkę. Po kilkudziesięciu sekundach do gry wchodzi Cahrlie Watts, który nagle obudził z letargu cały stadion. Do duetu zaraz dołączy Jagger stojący na wzniesieniu, z wypiętą piersią wypluwający kolejne wersy tego numeru. Dla wszystkich, którzy nie widzieli - serdecznie polecam.
U2 "New Year's Day"
Muzyka to przede wszystkim emocje, które jej towarzyszą. Nigdy nie zapomnę wrażeń podczas koncertu U2 w Chorzowie, w sierpniu 2009 roku. Irlandczycy z Bono na czele, promowali swój nowy wówczas album - No Line On The Horizon. Ruszyli w trasę nazwaną "360 Tour". Czym różniła się od wszystkich innych? Scena była ustawiona w centralnym punkcie stadionu. Każdy fan mógł z łatwością zobaczyć wszystkie poczynania panów z U2. Fani nad Wisłą jak zwykle nie zawiedli i podczas najbardziej polskiej ze wszystkich numerów grupy chorzowski stadion zamienił się w biało - czerwoną flagę. Magia. Na samo wspomnienie przechodzi mnie dreszcz.
The Police "Message In The Bottle"
The Police, a raczej Sting, jest jak stary dobry znajomy. Muzyka, której słuchałem będąc małym berbeciem, którą szprycowali mnie rodzice, zawsze będzie miała miejsce w moim secru. Brzmi górnolotnie, ale tak naprawdę jest. Wy pewnie też tak macie. W przypadku takich zespołów nie ma mowy o znudzeniu. Gdzieś w środku mamy kilka szufladek zarezerwowanych dla poszczególnych zespołów i ich piosenek. Fajnie raz na jakiś czas te szufladki otwierać.
Queen & David Bowie "Under Pressure"
Jeśli nie znacie tego numeru to przypomnijcie sobie Vannila Ice i ich "Ice ice baby". O proszę, już kojarzycie? Dobra, żarty na bok. Under Pressure kojarzy mi się przede wszystkim z. Pearl Jam. Eddie Vedder i Ben Harper zcoverowali piosenkę podczas wizyty na jednym z największych festiwali muzycznych w Polsce (Gdynia, 2010). Miałem okazję to oglądać i. zakochałem się w tym numerze. To co zrobili panowie Vedder i Harper było fantastyczne. A to co zrobili Freddie Mercury i Bowie jest mniej więcej 10 razy lepsze. Nie da się opisać tego jak dobrze dopełniają się w trakcie tej piosenki.
Bruce Springsteen "Born in the U.S.A."
Jeśli chodzi o Bruce'a Spirngsteena nie będę zbyt oryginalny. Born in the U.S.A. to po prostu świetny kawałek. Jest to jedna z najgorzej interpretowanych piosenek w historii. Większość kojarzy ją z wielkim patriotyzmem Spirngsteena, w prawda jest zupełnie inna. Niewielu wie, że pierwotny tytuł tego numeru to. "Vietnam". Powód? Tekst piosenki opowiada o problemie amerykańskich żołnierzy, którzy byli zapomnieni w ojczyźnie, po tym jak przegrali wojnę w Wietnamie. Bardzo szanuję Mr Bruce'a za ten apel.
Lady Pank "Zostawcie Titanica"
Zamiast tego tytułu mógłbym równie dobrze zaproponować "Mniej niż zero", "Kryzysową narzeczoną", "Małą Lady Pank" i kilka innych tytułów. Od Lady Pank zaczynałem swoją przygodę z muzyką. Panasewicza i spółki słuchałem na kasecie. Na kasecie! Może nie brzmi to zbyt imponująco dla wszystkich dinozaurów rock'n'rolla, ale dzisiejsze gimbusy prawdopodobnie nie wiedzą o czym w tym momencie piszę. Chwila. Przecież gimnazjów też już nie ma. Dokąd ten świat zmierza?
Led Zeppelin "Stairway To Heaven"
Tak, tak. Pisałem, że ludzie dzielą się na tych co uwielbiają Beatlesów, Zeppelinów i Stonesów i że ja należę do tej trzeciej kategorii. Jestem hipokrytą? Może. Ale w rankingu top 10 klasyków nie mogło zabraknąć tego szlagieru. Po prostu.
Guns N' Roses "Welcome To The Jungle"
Są takie numery, które rozpoznajemy po pierwszym riffie. Tak jest z tym kawałkiem. Welcome To The Jungle z pełną mocą łapie Cię za genitalia już na samym początku i nie odpuszcza przez pełne cztery i pół minuty. Uwielbiam Axla za to, że jest nieokiełznanym wariatem. To samo można powiedzieć o Slashu. Zresztą cały sekstet jest genialny. Zespół, który po prostu wypada znać i trzeba szanować.
The Rolling Stones "You Can't Always Get What You Want"
Wspominałem już, że uwielbiam Stonese'ów? "You Can't Always Get What You Want" to prawdziwy klasyk. Creme de la creme. Kojarzy mi się z pierwszym odcinkiem mojego ulubionego serialu "Californication", w którym Hank Moody podjeżdża do kościoła i poznaje zakonnicę. A później... Kto oglądał ten wie. A kto nie widział niech żałuje.
Bon Jovi "It's My Life"
Kiedy byłem, kiedy byłem małym chłopcem, hej. Razem z bratem udawałem, że gramy w zespole. Poduszki zastąpiły perkusję, a lakier do włosów mikrofon. Byliśmy pionierami techniki "lip sync". Tak, zgadliście. Ja byłem Jonem Bon Jovi, a brat Tico Torresem. Całość kompromitującego nas materiału została zachowana na kasecie VHS (to taki Netflix, tyle że 20 lat temu). Bon Jovi do dziś jest moim guilty pleasure.