Klasyczna 10 Jacka Kawalca!

Przedstawiamy kolejną odsłonę rankingu 10 najlepszych utworów. W tym tygodniu Klasyczna 10 w wykonaniu aktora Jacka Kawalca.

10. Pink Floyd - "Time"



Zespół, który mnie od dziecka kręcił to Pink Floyd. Z tej listy oczywiście bezwarunkowo wybieram "Time" - to jest utwór, którego słucham od 12. roku życia, czyli tuż po tym jak został zaprezentowany na płycie "The Dark Side of the Moon".


W tamtych czasach to wszystko docierało do nas z dużym opóźnieniem. Pamiętam, że już w 6 klasie podstawówki przyniosłem magnetofon kasetowy do klasy i pokazywałem koleżankom i kolegom, którzy woleli wtedy słuchać ABBY, że to jest coś najważniejszego, najpiękniejszego choć nie bardzo jeszcze rozumiałem o czym oni śpiewają. Ta gitara mnie wtedy tak poruszyła, że to mi zostało do dzisiaj. Jeszcze na dodatek warstwa tekstowa tego utworu pasuje do życia. Bo w każdej porze życia - czy jest się dzieckiem, czy jest się młodym człowiekiem, czy jest się już takim starszym panem jak ja - tekst niesie ze sobą jakąś mądrość. To wszystko jest ubrane w takie dźwięki, że klękajcie narody. To jest mój number 1 i tak jak słuchałem tego w 6 klasie podstawówki, tak chciałbym usłyszeć na swoim pogrzebie, na przykład.

9. Janis Joplin - "Summertime"

Chyba bym sięgnął po "Summertime" zaśpiewaną przez Janis Joplin. To jest oczywiście czarny blues. Kojarzy się pewnie głównie z polami bawełny, ale skoro jest Summertime w tekście... To jest taki cudowny blues, tak pięknie przez nią zaśpiewany z taką niezwykłą emocjonalnością. No można się rozmarzyć przy tym. Mimo iż tam dość koślawo jest zagrana solówka na gitarze, to mi działa na zmysły.

8. Deep Purple - "Highway Star"

Jacek Kawalec: Jeśli jesteśmy w tamtych czasach (...) 1973 to była premiera "Ciemnej strony księżyca" Pink Floydów. To są czasy magnetofonów szpulowych ZK140, bądź pierwszych kaseciaków MK125 i MK122 - taki posiadałem. Wszystkie były czarne, mój był szary i to go wyróżniało bardzo. Z tego magnetofonu słuchałem oczywiście na kasetach Tonsilu Deep Purple. Gdybyśmy mieli tutaj sięgać, to "Highway Star".

T. Miara: A jakiś szczególny powód, że akurat ten?

J. Kawalec: Marzyłem zawsze o grze na gitarze . Do tego się składa to, że w czasach kiedy słuchałem tej muzyki, to chodziłem jeszcze do szkoły muzycznej i pewnie podświadome osłuchanie z klasyką tutaj zadziałało - w tych solówkach, które tam są grane spokojnie się można Mozarta dopatrzeć.

Do dzisiaj mi się ten speed podoba, bo ja w ogóle uwielbiam wszelkie sporty pokonywania przestrzeni. To jest utwór (nie tylko ze względu na tytuł) do przyjemnej, szybkiej jazdy samochodem. Tego utworu najchętniej słucham na rowerze. I wtedy jestem "Ścieżka Rowerowa Star".

7. Budgie - "Breadfan"

J. Kawalec: To jest band, który wydaje mi się, dzisiaj już zupełnie zapomniany. Ja nie dość, że słuchałem go z pierwszych płyt, które w życiu kupowałem ale na dodatek byłem na jednym z ich koncertów na Torwarze. Zespół Budgie - niesamowity band. Można powiedzieć 3-osobowy. Burke Shelley - basista i jednocześnie wokalista śpiewający bardzo wysokim głosem. Kiedy ja dzisiaj to puszczam, np. mojemu synowi, to on myśli, że to śpiewa kobieta. Zapewniam go, że to jest mocny facet, który potrafi ostro przywalić głosem, a do tego świetnie gra na basie. Oni we 3 robili tyle hałasu, że naprawdę prawdziwe, ostre, ciężkie, rockowe brzmienie.

T. Miara: Z Budgie to jest w ogóle fajna historia, bo oni mają najwięcej fanów w Polsce.

J. Kawalec: Dokładnie. Tutaj bym wymienił prosty numer "Breadfan" bo to był chyba pierwszy jaki w ich wykonaniu słyszałem.

6. Led Zeppelin - "Whole Lotta Love"

Kiedy patrzę co jest do zaproponowania z utworów Led Zeppelin, to wszystko bym zagrał. Dla mnie number 1 w historii Led Zeppelin to są oczywiście "Schody do nieba" ["Stairway To Heaven"]. Byłem kiedyś w Stanach w sklepie muzycznym z bardzo drogimi gitarami. Trzymałem w ręku gitarę za ponad 200 tys. dolarów, mogłem sobie na niej poćwiczyć ale przed wejściem do tego sklepu był taki duży napis, że zabraniają ćwiczenia "Schodów do nieba", bo sprzedawcy w tym sklepie mieli dosyć tego numeru.

5. The Police - "Roxanne"

Ten numer chciałbym zaproponować. Powiem dlaczego. To są oczywiście wspomnienia mojej młodości, ale już troszkę późniejszej, bo pamiętam, że tego numeru słuchałem będąc na pierwszym roku studiów. Już wtedy był chyba 2 lata po swojej premierze. Pamiętam, że jechałem do NRD zdezelowanym maluchem i słuchaliśmy sobie Police, z moim kumplem. Właśnie "Roxanne" najbardziej mi utkwiło. Potem bywając, np. turystycznie w Amsterdamie w dzielnicy czerwonych latarni, to zorientowałem się o czym dokładnie jest ta piosenka.

4. Joe Cocker - "Unchain My Heart"

Mistrzostwo coverowania Joe Cockera polegało na tym, że on brał naprawdę dobre rzeczy na warsztat. Te piosenki zawsze były o czymś, przepuszczał je przez swój organizm tak, że to niosło wielkie emocje za każdym razem. Akurat numer "Unchain My Heart", który dużo wcześniej śpiewał znakomicie, cudownie Ray Charles, to jest coś co trafia mi do serca i uwalnia moje serce.

3. Lenny Kravitz - "Always on the Run"

Niesamowita motoryka, świetny riff. Dla mnie w rockowej muzyce to jest chyba podstawa - musi być dobry riff. To jest coś co zapada.. i za każdym razem kręci. Lenny Kravitz - "Always on the Run" - prawdopodobnie dlatego, że ja też jestem "Always on the Run".

2. The Doors - "Alabama Song"

J. Kawalec: Jak patrzę co jest do zaproponowania od Doorsów na tej liście, to trudno którykolwiek z tych numerów pominąć. Wydaje mi się, że moglibyśmy sięgnąć do "Alabama Song" z kilku względów. Dlatego, że..

T. Miara: ... że lubisz whiskey?

J. Kawalec: Lubię whiskey i to co jeszcze w innej zwrotce jest. Najważniejsze jest to, że to pochodzi od nie samych Doorsów, tylko od Bertolta Brechta. Jestem aktorem i tę "Operę za trzy grosze" mam obcykaną na różne strony, do tego stopnia, że pisałem pracę magisterską o muzyce w teatrze Brechta. Ten numer jest mi znany bardzo dobrze, bo śpiewałem go kilkukrotnie na scenie w teatrze Syrena. Ta piosenka pokazuje, że można połączyć zupełnie różne estetyki, zupełnie różne pokolenia i epoki, jeżeli do czynienia mamy z mocnym artystycznym temperamentem jakim był, np. Brecht, Jim Morrison.

Prosty numer, można powiedzieć, że prostszy od Disco Polo, ale prawdziwy.

1. Breakout - "Kamienie"

"Kamienie" to była niesamowita sprawa, bo Nalepie się udało przeszczepić bluesa na polski grunt. Potem fantastycznie podchwycili to ludzie na Śląsku. Tradycja śpiewania bluesa gdzieś się zakorzeniła w Polsce. To co zrobił Nalepa w tych pierwszych swoich odsłonach było bardzo ważne, bo brzmiało niezwykle prawdziwie - chyba za sprawą cudownych tekstów Loebla, które są bardzo proste a jednocześnie bardzo oczywiste do zaśpiewania. Choć zrobić to tak, jak robił to pan Tadeusz, to była wyższa szkoła jazdy.

Copyright © Grupa Radiowa Agory