[KLASYCZNA 10]- Katarzyna Pakosińska
10. U2 " Pride (In the Name of Love)"
"Pierwsza propozycja nie zacznie się na literkę "A", bo będzie to U2, "Pride (In the Name of Love)". To był moment w moim życiu, kiedy to Bono konkurował z Mortenem Harketem z A-ha. Morten to w ogóle moja miłość wielka, ale jeszcze wszystko przed nami... jeszcze kiedyś się osobiście spotkamy. Wracając do U2, to pamiętam, że jak się zaczęłam jakoś bardziej zagłębiać w muzykę, to pojawiały się pierwsze teledyski. U2 i A-ha mieli utwory, które działy się w przestrzeni kościelnej, więc sobie dzisiaj patrzyłam na teledyski do nich i się zastanawiałam który z nich wybrać. Obie piosenki sprawiały, że aż mi serduszko drgało."Pride" ma ogromną siłę, to właściwie pierwszy znany hit U2. Ma w sobie tzw. potencjał energetyczny, ma słowo, ma dźwięk i maksimum energii."
9. Republika "Telefony"
"Pierwszego walkmana zobaczyłam w komiksie o Kapitanie Żbiku. Pamiętam, że miałam na nim nagrany "Kombinat", to była pierwsza piosenka, którą usłyszałam na liście. Wtedy też właściwie zaczęłam tak "profesjonalnie" słuchać muzyki. Ale wskazałabym dzisiaj na moją ulubioną piosenkę Republiki, czyli "Telefony". Ja to w ogóle jestem szczęśliwcem, bo kiedy były słynne tzw. FAMY w Świnoujściu, jako początkujący artyści z uczelni artystycznych jeździliśmy tam na spotkania i pamiętam, że akurat był koncert Grzesia Ciechowskiego z Republiką i siedziałam sobie na scenie i poznałam moc tej piosenki, już nie tylko taką ze słuchawek, ale też taką ze sceny."
8. The Doors "People Are Strange"
Pierwsza płyta, którą przyciągnęłam do domu, to chyba było podczas wyjazdu z moim zespołem folklorystycznym, była płyta Doorsów. Właściwie to był album składający się z dwóch płyt. Na okładce oczywiście Morrison z gołą klatą i rozłożonymi ramionami, i te wszystkie zawieszki na nim, za którymi osobiście szalałam, im więcej rzemyków na rękach, tym lepiej. Za to bardzo dużo poprzywoziłam sobie płyt z Tibilisi w Gruzji pod koniec lat 80, ale już nieco innych, bo np. Sandre, Modern Talking. W 1987r. to właśnie takie rzeczy królowały. Teraz jednak niech będą Doorsi "People Are Strange".
7. Myslovitz "Scenariusz Dla Moich Sąsiadów
"Bardzo często udaje mi się spotykać z Grzegorzem Markowskim z Perfectu, śmieszne, że jesteśmy tak ciągle parowani, ale uwielbiam te spotkania. Oczywiście spotkałam się także z Beatą Kozidrak, z Bajmem, Poparzeni Kawą Trzy, no i cudowane spotkanie po latach z Lady Pank. Z takich zagranicznych artystów, to chyba najbliższe spotkanie miałam z Depeche Mode na maleńkim koncercie w Walencji, chyba z 50 osób tylko, więc sobie stałam pod sceną, teraz to aż niewiarygodne. W Tibilisi za to spotkałam Jamiroquai, którzy uwielbiają Gruzję i często do niej wracają. Oczywiście wciąż liczę na Mortena Harketa. Myślałam, że mi Artur Orzech załatwi widzenie, bo się z nim spotkał pare razy i miał wywiad, ale się pokłócili o to, czy lepsze są solowe kompozycje Mortena czy A-ha i się potem ganiali po lotnisku. Radiohead też bym chciała spotkać, jestem zafascynowana pracą Thoma Yorka, jak cały czas się wspina i odkrywa. No i oczywiście Artur Rojek, więc niech będzie teraz Myslovitz "Scenariusz dla moich sąsiadów". Nawet śpiewałam tę piosenkę w "Twoja twarz brzmi znajomo"... chociaż bardziej to wyglądałam niż śpiewałam."
6. Alanis Morissette "Thank U"
"Alanis Morissette jest dla mnie niezwykłą wokalistką. Kilka jej albumów tak mnie zachwyciło, że to były tzw. "zatopienia się" w artyście. Bardzo lubię takie historie. Budzę się rano i myślę sobie "Ciekawe jaki mnie dzisiaj dźwięk dopadnie" i dopada mnie jakiś album i nie mogę się od niego odspawać. Czymś takim właśnie było dla mnie "Thank U" Alanis Morissette i oczywiście wspaniały teledysk do tego, który, że tak powiem, odważnie pokazywał pewne historie i układy. Alanis w całej krasie."
5. The Beatles "While My Guitar Gently Weeps"
"Swoją przygodę ze śpiewaniem zaczynałam w kościele, więc nigdy nie wierzyłam, że będę jakoś profesjonalnie wykonywała dźwięki na scenie, ale po projekcie telewizyjnym moja trenerka głosowa, Agnieszka Hekiert znalazła we mnie mnóstwo możliwości. Wcześniej miałam zakodowane, że ja to tylko jakiś sopran, potem do kolegów w kabarecie jakoś dociągnąć, więc za bardzo nie zwracałam uwagi, co tam we mnie drzemie. Mam podstawową szkołę muzyczną , więc sobie przy pianinie jakoś nutki czyściłam. Teraz jak mam już świadomość swoich możliwości, to mogę się tym bawić i to jest dla mnie ogromna frajda. Bardzo dużo piosenek znalazło się teraz w moim programie, nie tylko kabaretowych, bo jest też np. Stachura "Życie to nie teatr". W samochodzie śpiewam najwięcej, bo w domu nie za bardzo mogę. Raz nawet wrzuciłam na jakiś portal społecznościowy, jak mam słuchawki na uszach i coś sobie śpiewam i nagle otwieram oczy, a tu moja córka stoi przede mną z kartką " Mama, możesz śpiewać ciszej? Bo nie mogę się uczyć". Wróćmy do klasyki teraz, bo myślę, że gdyby nie zespół The Beatles, to niektórzy by się nie nauczyli angielskiego, np. ja. Wybrałam "While my guitar gently weeps", żeby było romantycznie."
4. INXS "Disappear"
"Moim pierwszym przewodnikiem muzycznym, zresztą chyba każdego z mojego pokolenia, był Marek Niedźwiecki. Ale takimi bezpośrednimi przewodnikami stały się moje siostry cioteczne, od których dostałam Radio Biwak. One mi tam jeszcze ponaklejały, takimi plastrami, częstotliwości, na których mam słuchać w danych godzinach. Ja, jako taka 10-letnia dziewczynka, prowadziłam sobie zeszyciki, gdzie tworzyłam własne notowania, wypisywałam ulubionych wokalistów, wklejałam ich zdjęcia. Moją pierwszą fascynacją, jeszcze przed Mortenem i A-ha, był basista Kajagoogoo, Nick Beggs. Trochę wstyd, że ktoś taki mi się podobał, bo pamiętam, że wisiały mu takie kolczyki jak dzyndzle, a włosy miał jak pudel. Za to zostało mi do dziś, że najbardziej mnie ciągnie do basistów i tych ich zwinnych palców, jakąś zmysłowość zawsze w tym widziałam. W moim kolejnym wyborze może nie ma basów, ale zwinne palce są, czyli INXS "Disappear"."
3. The Cure "Boys Don't Cry"
"Moim wejściem w alternatywę i subkultury, czyli katana i włosy na cukier, jako że jestem 72 rocznik, było The Cure. Natomiast moją żeńskąfascynacją była Siouxsie and the Banshees. Do tej pory jak muszę się naostrzyć to tylko przy "Kiss them for me". Od tego zaczęło się moje odejście od popu, potem do repertuaru weszło jeszcze Joy Division. Właściwie to nawet zespół, który założyłam bardzo nawiązywał do Siouxsie. Ja sama nosiłam się dokładnie jak ona, czyli czarne makijaże, stroje, łańcuchy itp. Z racji tego, że muzyka od tego jest, żeby leczyć i rozumieć młodzieńczy gniew, to zostaniemy przy The Cure i "Boys Don't Cry"."
2. Led Zeppelin "Kashmir"
"Ten utwór trwa miliony lat, ale jest w tym coś takiego, że wchodzę w ten rytm i potrafię się odłączyć od rzeczywistości. Nie ma też takiej standardowej budowy. To jest utwór, który nosi po górach i dolinach, no i jeszcze ta nuta orientu, ten riff, coś wspaniałego."
1. The Rolling Stones "Paint It Black"
"Nie planowałam, że to się pojawi, zwłaszcza, że byli już Beatlesi. Oni to byli dla mnie takimi grzecznymi chłopcami, mimo że mieli swoje za uszami, ale Stonesi to było już całe zjawisko społeczne, którym każdy się fascynował. Mnie pociągała zawsze nie tylko ich muzyka i oni sami jako faceci, ale też ich styl życia, zabawa życiem do samego końca. Jagger ostanio wrzucił jakiś filmik z próby i nie mogłam wyjść z podziwu, jak on się rusza wspaniale. Jest wielkim autorytetem dla mnie, naprawdę. A piosenka... "Paint It Black"."