Założył The Rolling Stones. O jego śmierci wciąż krążą legendy

REKLAMA
Brian Jones był słynnym gitarzystą The Rolling Stones. Zmarł jednak w niewyjaśnionych okolicznościach. Od ponad pięćdziesięciu lat o jego śmierci krążą legendy. Dlaczego nie żyje i czy stoją za tym osoby trzecie?
REKLAMA

The Rolling Stones to jeden z najsłynniejszych zespołów w historii światowej muzyki rockowej. W ciągu całej kariery grupie udało się sprzedać aż 250 milionów egzemplarzy swoich albumów, a jej piosenki, takie jak „Paint It, Black", „Angie" czy „(I Can’t Get No) Satisfaction" zyskały popularność na całym świecie.

REKLAMA

Zobacz także: Hołd dla Ryśka Riedela. Jego syn zaplanował coś wyjątkowego!

Olbrzymi sukces formacji nie byłby jednak możliwy, gdyby nie Brian Jones. To właśnie w 1962 roku zamieścił w jednym z magazynów muzycznych ogłoszenie o poszukiwaniu członków do nowo powstałego zespołu. Gitarzyście nie było jednak dane długo cieszyć się sławą. Zaledwie siedem lat później artysta niespodziewanie zmarł. Okoliczności jego śmierci do dziś pozostają jednak niewyjaśnione. Czy gwiazdor został zamordowany?

Czy jego śmierć to nieszczęśliwy wypadek?

Na sukces The Rolling Stones nie trzeba było długo czekać. Już po kilku latach działalności zespół stał się niemal tak popularny, jak The Beatles, a sam Brian Jones szybko zyskał wśród fanów status ulubionego członka grupy. Niestety niedługo muzyk zaczął eksperymentować z narkotykami, co nie pozostało bez znaczenia dla dalszego rozwoju jego kariery.

REKLAMA

Wkrótce Brian Jones zaczął spóźniać się na koncerty i opuszczać sesje nagraniowe, co ogromnie frustrowało jego kolegów z zespołu.  Co więcej, z powodu posiadania niedozwolonych substancji gitarzysta był kilkakrotnie aresztowany. W końcu jego relacje z pozostałymi członkami The Rolling Stones stały się na tyle złe, że gwiazdor został wyrzucony ze składu formacji.

Zobacz także: Andy Warhol stworzył kultowe okładki dla legend rocka! Do dziś jest ikoną pop-artu

Zagadkowa śmierć muzyka

W 1969 roku Brian Jones zamieszkał w okazałej posiadłości Cotchford Farm. To właśnie tam w przydomowym basenie pewnej lipcowej nocy znaleziono zwłoki muzyka. Choć policja uznała, że jego śmierć nastąpiła na skutek nieszczęśliwego wypadku, wielu fanów uważa, że gwiazdor został zamordowany.

REKLAMA

Kto jest winien zabójstwa założyciela grupy The Rolling Stones? Podejrzenia padły między innymi na Franka Thorogooda – robotnika, który w tym czasie modernizował willę artysty. Mężczyzna miał ponoć nawet miał przyznać się do tego czynu kierowcy grupy, jednak ten ostatecznie zaprzeczył podobnym doniesieniom.

Zobacz także: Kurt Cobain nie chciał podporządkować się MTV. Tym zalazł stacji za skórę

Według innej hipotezy za zamordowanie Jonesa mogą odpowiadać Anna Wahlin i Janet Lawson, które w dniu śmierci muzyka gościły w jego rezydencji. Niektórzy sądzą także, że gitarzysta Stonesów miał atak astmy bądź padaczki i dlatego zmarł. Mimo że policja kilkakrotnie wznawiała śledztwo w sprawie jego zagadkowego odejścia, teorii o wypadku gwiazdora nigdy nie udało się podważyć.

Sądzicie, że okoliczności śmierci Briana Jonesa zostaną kiedyś wyjaśnione?

REKLAMA

SŁUCHAJ ROCK RADIA

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA