Dzień radiowca to poważna sprawa. Urlop Kędziora też.
O wakacjach naszego kumpla-druha Piotra Kędzierskiego trąbiliśmy na naszej antenie przez cały zeszły tydzień. Nie ma opcji, żebyście nie słyszeli o tym, że Kędzior wyjechał do Austrii. U podnóża pięknych i malowniczych tyrolskich zbocz, Kędzior symulował naukę jazdy na snowboardzie, szpanował rzekomą znajomością języka naszych zachodnich sąsiadów i przybierał maskę DJ - a. Tak naprawdę odpoczywał. Wsuwał w masowych ilościach popularny na południu wurst i zagryzał wszystko pommes frites z dużą ilością majonezu. Po fakcie staczał... ekhm... zjeżdżał z góry na swojej odpicowanej desce.
O swoich przygodach szalony redaktor opowiadał w specjalnie przygotowanym na tę okazję kąciku - "Jodłowanie Piotra Kędzierskiego". Jednak ten człowiek nie zna umiaru, a niekończąca się historia wakacyjna przeciągnęła się na poniedziałek. Byliśmy na to przygotowani. A już na pewno był na ten fakt przygotowany Tymon Tymański, który sprawnie strofował swojego (poza)antenowego kumpla.
Monotematyczność można Kędziorowi wybaczy, przynajmniej 11. marca. Dlaczego? Bo jak powszechnie wiadomo tego dnia ludzkość obchodzi Międzynarodowy Dzień Radia. Co znaczy mniej więcej tyle, że Piotr mógł sobie pozwolić na więcej. Na nic zdały się błagania wydawców, naciski ze strony szefostwa i głos rozsądku milionów słuchaczy. "To nasz dzień" - odpowiadali butnym tonem prowadzący najbardziej dynamicznego, porannego radiowego show w kraju. Koniec. Kropka.
Jak wyglądały wakacje Kędziora i jak obaj prowadzący świętowali Dzień Radia? Tego dowiecie się w jedynym i niepowtarzalnym odcinku "Rannego Kakao". Nic dodać, nic ująć. Enjoy!