[ANATOMIA ROCKA] Pink Floyd, czyli biblia rocka.
Ich historia zaczęła się w 1965 roku, kiedy to trójka studentów architektury postanowiła założyć zespół i dać słuchaczom całkiem nowy rodzaj muzyki. Zachwycili cały świat niespotykanym wcześniej podejście do muzyki, filozoficznymi tekstami i niesamowitymi wizualizacjami.
Grzegorz Daukszkiewicz
Wish you were here - przepiękny numer. To są rzeczy, które mi przeszczepił mój ojciec. Nie wiem, czy sam z siebie tak bym się wkręcił w Pink Floyd. Wrzucał całe The Wall i musiałem tego słuchać przez dwie godziny tripu, ale nauczyłem się dzięki temu kochać Floydów.
Karol Strasburger
Floydzi, to było to, co chciało się mieć. Zbieraliśmy płyty analogowe i mam je do dziś. Byli spokojni, miejscami rytmiczni, ale poukładani. Można było podziwiać ich myśl w muzyce. Potrafimy czasami iść za wykonawcą i zastanawiać się co może pojawić się w danym momencie i albo nas zaskoczy dla samego zaskoczenia, albo zaskoczy ciekawym rozwiązaniem - i to drugie Pink Floydzi mieli w sobie i do dziś te płyty są fantastyczne.
Jacek Rozenek
Nie wiem, czy znaleźlibyśmy jakąkolwiek osobę, na której Pink Floyd nie zrobiłby wrażenia.To były rakiety! Jeszcze w tej szarej rzeczywistości: jesteśmy zniewoleni, nie możemy mówić otwarcie, ogólnie groza, groza, groza... I nagle w tym wszystkim pojawia się rock. Pink Floyd to była religia!
Robert Motyka
Miałem przyjemność być na koncercie w Warszawie. W dniu moich urodzin dostałem bilety w prezencie. Pamiętam, że gdy stałem w tym tłumie i oni śpiewali te wszystkie piosenki z płyty The Wall, to miałem wrażenie, że Roger Waters patrzy na mnie, i że to jest mój prezent urodzinowy.
Maciej Dąbrowski
The Wall jest dla mnie jedną z najważniejszych płyt mojego życia. Uważam, że jest to najbardziej genialna płyta jeśli chodzi o całość, jest taką rock operą. Te wizualizacje i animacje, które oglądamy, powodują, że człowiek jeszcze inaczej to odbiera. To należy odebrać jako jedną, wielką artystyczną całość.
Sidney Polak
Płytę The Wall zostawiam sobie na specjalne okazje. Ostatni raz gdy słuchałem tej płyty, to była fajna sprawa, bo poszedłem na pływalnie, na Poloneza w Warszawie. Jak jest dobre słońce, to ta pływalnia jest ładnie oświetlona i słońce przez dach i duże oszklenia wpada w tafle wody. Słuchałem tej płyty na empetrójce wodoodpornej i to zrobiło na mnie totalne wrażenie. Pamiętam, że ta płyta idealnie pasowała do sytuacji takiej miejskiej psychodelii.
Maciej Buchwald
Mnie się wydaje, że gdyby oni byli malarstwem, to byliby takim abstrakcyjnym, intrygującym... Z Pink Floyd miałem tak, że czułem jakbym otwierał zakazany skarb. Gdy włączałem kasetę, to było jak na wesołym miasteczku, że się boisz, ale chcesz się bać. Ta muzyka jest dziwna, trochę przerażająca, a jednocześnie fascynująca.
Zacznie więcej przemyśleń i anegdot o Pink Floydach usłyszycie w najbliższy weekend, 17 i 18 września!
zapraszam!