47 lat temu zadebiutowali Black Sabbath
Black Sabbath od początku budzili kontrowersje, zaczynając już od właśnie pierwszego utworu na debiutanckiej płycie, o którym Rob Halford (Judas Priest) mówił, że jest prawdopodobnie najbardziej diabelskim na świecie".
Najwięcej działo się oczywiście wokół Ozzy'ego Osbourne'a, którego sylwetka obrosła w wiele legend i mitów. Chyba każdy fan rocka słyszał o koncercie z 1982 roku, kiedy Ozzy odgryzł głowę nietoperzowi. W swojej biografii wokalista pisze, że został ukąszony i musiał przyjmować zastrzyki przeciwko wściekliźnie. Ale to nie jedyny zwierzak, który źle skończył na koncercie Black Sabbath - rok wcześniej podobny los spotkał gołębia, który miał zostać wypuszczony jako znak pokoju.
Nominacja do Rock and Roll Hall of Fame jest wielkim wyróżnieniem, ale jak się okazało, nie dla wszystkich! W 1999 roku Ozzy napisał otwarty list do organizatorów, w którym nie krył swojego nastawienia:
Po prostu wykreślcie naszą grupę z listy. Zapomnijcie o nas. Nominacja jest bezsensowna, bo przecież prawa głosu nie mają fani. Decyduje tylko elita przemysłu muzycznego oraz media, ci którzy nigdy nie kupili albumów, czy biletu na koncert. Ich głosy nic dla mnie nie znaczą. Spójrzmy prawdzie w oczy. Black Sabbath nigdy nie był ulubieńcem dziennikarzy. Byliśmy zespołem dla ludzi i to nas w pełni satysfakcjonuje.
Kilka lat później jednak zmienił zdanie, bo w 2006 roku Black Sabbath został wprowadzony do hall of fame.
Więcej o Ozzy'm usłyszycie w Anatomii Rocka: