50 lat temu ukazał się legendarny krążek "Bob Dylan's Greatest Hits"
Słynny folk-rockowy bard z Minnesoty w połowie lat 60. wspiął się na szczyty list przebojów i... niespodziewanie zniknął ze sceny na przeszło rok. Wszystko w wyniku urazów jakich doznał w wypadku motocyklowym.
Dylan zaszył się w odosobnieniu i zerwał wszystkie umowy. Osiadł na prowincji w Woodstock. Columbia Records, wytwórnia, która odpowiadała za promocję jego twórczości, postanowiła wykorzystać ten moment i wypuścić kompilację jego najbardziej znanych utworów.
Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Fani dostali to, czego tak bardzo chcieli. Wydanie wszystkich dotychczasowych hitów zebranych na jednym krążku, były doskonałą strategią ze strony managementu. Wytwórnia zyskała przychody, Bob utrzymał się na platformie chwały, fani chwilowo zaspokoili swój głód, nasycając się przed niedługim powrotem swojego idola z rezerwy.
Pierwsze wydania albumu, posiadały okładkę z sylwetką rozczochranego Boba Dylana z koncertu w Waszyngtonie z 1965 roku, przypominającego mitologiczną Meduzę. Album dotarł na 10. miejsce amerykańskich list przebojów i utrzymywał pozycję przez 21 miesięcy.
"Rainy Day Women #12 & 35"
"Blowin' in the Wind"
"The Times They Are a-Changin'"
"It Ain't Me Babe"
"Like a Rolling Stone"
"Mr. Tambourine Man"
"Subterranean Homesick Blues"
"I Want You"
"Positively 4th Street"
"Just Like a Woman"