[ANATOMIA ROCKA] DŻEM
Riedel dołączył do Dżemu (wtedy jeszcze pod nazwą Jam) jako siedemnastolatek. Był wokalistą-samoukiem, który wyśpiewywał swoje autobiograficzne teksty w rozdzierający sposób. Nazywany "ostatnim hippisem naszych czasów", przez większość życia zmagał się z nałogiem narkotykowym, aż do przedwczesnej, heroinowej śmierci w 1994 roku. "Kiedyś chciałem umrzeć młodo jak Jim Morrison, ale z czasem zacząłem patrzeć na to inaczej...", niestety inne spojrzenie nie przyczyniło się do zmiany stylu życia.
Rysiek pozostawił po sobie poetyckie, choć bardzo proste teksty o miłości, wolności i samotności, w których bez żadnych hamulców opowiadał o dręczących go demonach. Na scenie oddawał się ludziom w stu procentach, od pierwszego "sie macie ludzie" do ostatniego bisu. Trochę nie z tego świata, nie nadawał się do sławy, którą zdobył Dżem. Jak w przypaku każdego utraconego artysty, wiele osób zastanawiało się, dlaczego tak musiało się stać - ale z drugiej strony, czy mogło to wyglądać inaczej?
Robert Gawliński
Dżem to grupą, która wyrasta ponad każdy typowy polski zespól rockowy. Zawsze na ich koncertach mam wielkie ciary na plecach.
Robert Janowski
Gdyby Ryszard Riedel żył w dzisiejszych czasach byłby tak samo autentyczny. Ten gość zawsze wiedział co chce powiedzieć, wiedział dlaczego to robi i czemu występował na scenie.
Wojciech Mazolewski
Był taki moment, że uczyłem się wszystkich akordów i zagrywek z utworów Dżemu. Kiedy je opanowałem wychodziłem na podwórko i chwaliłem się kolegom na osiedlu.
Organek
Czytałem kiedyś relacje członków Dżemu na temat Ryśka . Facet potrafił przyjść do studia kompletnie nieprzygotowany, posłuchać muzyki, zamknąć się w osobnym pokoju i wrócić z gotowym tekstem.
Krzysztof Szewczyk
Podczas koncertów ludzie zaczynali brać do rąk zapalniczki zamykali oczy i wsłuchiwali się w jego głos. To były naprawdę głębokie piosenki.
Więcej wypowiedzi w najbliższym wydaniu Anatomii Rocka, już w najbliższy weekend - 22 i 23 kwietnia!
Zaprasza Mariusz Stelmaszczyk
Ruszamy w sobotę od 9:50!