Nie żyje Chester Bennington - lider Linkin Park.

REKLAMA
Jak podaje TMZ, Chester Bennington popełnił samobójstwo. Ciało zostało znalezione wczoraj rano w jego domu (Palos Verdes Estates, Kalifornia). Wokalista miał 41 lat.
REKLAMA

Cały świat zadaje sobie pytanie: "Dlaczego?". Jedni twierdzą, że śmierć Chestera była niespodziewana, inni wręcz przeciwnie. Muzyk nie miał lekkiego życia, a jego doświadczenia zdecydowanie mogły przyczynić się do jego decyzji.

REKLAMA

Lata młodzieńcze.

Bennington, jako mały chłopiec, był molestowany seksualnie przez starszego kolegę. Jego horror zaczął się, gdy miał 7 lat i trwał następne sześć, aż do 13 roku życia wokalisty. To niewątpliwie bardzo go zmieniło i utkwiło niczym drzazga w jego sercu.

"Miałem ochotę zabić ludzi. Byłem zmuszany do robienia rzeczy, których robić nie chciałem. To zniszczyło moją wiarę w siebie. Jak większość ludzi, bałem się cokolwiek powiedzieć. Nie chciałem, by pomyśleli, że jestem gejem, albo kłamię. To było straszne doświadczenie". - opowiadał.

Sprawca nigdy nie został ukarany, pomimo tego, że Chester wyjawił ojcu jego nazwisko. Ojciec muzyka był policjantem zajmującym się sprawami molestowania dzieci. Dowiedział się on, że oprawca jego syna również był wykorzystywany seksualnie, a więc postanowił nie wnosić sprawy do sądu.

Bennington miał też problemy z rówieśnikami. Dzieci stosowały wobec niego przemoc zarówno fizyczną, jak i psychiczną.

REKLAMA

"Kopali mnie jak szmacianą lalkę, bo byłem bardzo chudy i wyglądałem inaczej".

Chester Bennington
Chester Bennington JULIE EDWARDS / EAST NEWS

JULIE EDWARDS / EAST NEWS

Uzależnienia

Wokalista był uzależniony od alkoholu i narkotyków. Jego problemy z używkami zaczęły się, kiedy był nastolatkiem. Winą za to często obarczało się jego towarzystwo, ale czy słusznie? Na pewno miało ono wpływ na młodego Chestera, jednak popchnąć do tego mogła go trauma z poprzednich lat. Skrzywdzony chłopiec z poczuciem braku sprawiedliwości w jego sprawie miał prawo załamać się i zbłądzić. Uzależnienia tylko pogłębiały patos sytuacji życiowej, w której był.

REKLAMA

"Miałem szesnaście lat i brałem tony LSD. Sporo piłem. Przestawiłem się na koks, bo był tani i naprawdę działał". - wspominał po latach.

Uzależnienia doprowadzały go na skraj możliwości, o czym mówił chociażby w wywiadzie dla Kerrang w 2009 roku.

"Doprowadziłem się do stanu, w którym nie byłem w stanie wyjść z domu ani funkcjonować normalnie. Chciałem się zabić. Wiodłem straszne życie".

Depresja.

Chester nigdy nie krył się ze swoją depresją. Jak wiadomo, w wyniku tej choroby, ludzie bardzo często mają myśli samobójcze. Bennington miał je już wcześniej, o czym często wspominał w wywiadach. Podkreślał, że "popadanie w użalanie się nad sobą" nie jest trudne.

REKLAMA

Wokalista Linkin Park pisał swoje teksty pod wpływem emocji, pod wpływem bólu w jego sercu. Winą za to, jak się czuje, obarczał siebie. Osoba chora niemalże zawsze uważa, że jest powodem każdego swojego niepowodzenia.

Chester Bennington
Chester Bennington Chris Pizzello / Chris Pizzello/Invision/AP

Chris Pizzello / Chris Pizzello/Invision/AP

Śmierć przyjaciela.

W ostatnim czasie Chester bardzo przeżywał słowa krytyki, padające w kierunku nowo wydanego albumu zespołu, ale cięższym do zaakceptowania przez niego faktem była śmierć jego przyjaciela, Chrisa Cornella (Soundgarden, wokal). Chris popełnił samobójstwo dwa miesiące temu, dokładnie 18. maja. Muzyk powiesił się.

REKLAMA

Wcześniejsze doświadczenia Chestera oraz śmierć Cornella zdecydowanie mogły pogłębić jego wieloletnią depresję. Zastanawiającym jest również fakt, że lider Linkin Park popełnił samobójstwo w ten sam sposób, co Chris. W dniu śmierci Benningtona, Cornell kończyłby 53 lata.

REKLAMA

SŁUCHAJ ROCK RADIA

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA