FIFA 11
'10' była wielka, 11 jest o krok od prawdziwego symulatora rozgrywek piłkarskich. David Rutter i Gary Patterson odpowiedzialni za wskrzeszenie serii to na pewno właściwe osoby na właściwych stanowiskach. Fifa jeszcze nigdy nie była tak wyśmienita, amatorów wciągając atrakcyjnością rozgrywki, koneserów kusząc smaczkami i rozbudowaniem.
Zmian w tym roku jest odczuwalnie mniej. Zacznijmy od nowego trybu 'Zostań bramkarzem'. Przejmując kontrolę nad golkiperem jesteśmy w pełni odpowiedzialni za obronę strzałów na bramkę. Sterowanie nie jest specjalnie skomplikowane, dodatkowo do użytku mamy kilka ułatwień, takich jak znacznik na murawie sugerujący optymalną pozycję dla naszego zawodnika czy linię pojawiającą się tuż przed strzałem obrazującą kierunek lotu piłki. Możemy także określić stopień automatycznego rzucania się bramkarzem, ale to opcja dla leniuchów, więc szybko z niej rezygnujemy.
Problemem rozgrywania pełnych spotkań w roli golkipera jest nuda. Bywa, że w całym meczu uświadczymy jedną czy dwie akcje pod naszą bramką. Owszem, gdy akcja toczy się na połowie przeciwnika, możemy zmusić kamerę do pokazywania jej na zbliżeniu, niestety i tak pozostajemy w roli obserwatora. 'Zostań bramkarzem' to ciekawy pomysł, ale nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek zdecydował się grać w ten sposób cały sezon.
Inne dwie zmiany zaliczam do gatunku kosmetycznych, jedną odczuwalną bardziej, drugą (moim zdaniem) mniej. Na myśli mam głośno promowane Pro Passing i Personality Plus. Obie odnoszą się do szczegółów rozgrywki, i choć nie rozumiem szumu wokół nich, warto poświęcić im chwilę.
Personality Plus odnosi się do większego zróżnicowania między zawodnikami. Owszem, różnicę w zachowaniach graczy podczas gry i animacjach postaci widać momentalnie - trzykrotnie zwiększono (względem edycji 10) liczbę sylwetek piłkarzy. Do tego najlepsi, tacy jak Messi czy C. Ronaldo, niemalże instynktownie schodzą do środka pola, próbując kiwać i wyrabiać sobię pozycję do strzału. Gerrard i Xavi świetnie rozgrywają, A. Cole i Alves ciągną skrzydłami wspierając akcje ofensywne ale będąc szczerym, to przecież tak było od dawna, że najlepsi gracze wyróżniali się lepszymi zagraniami. Ciężko przypisywać mi te zachowania do Personality+, łatwo natomiast sprawdzić atuty graczy dzięki wprowadzeniu tarcz obrazujących odpowiednie umiejętności zawodników.
Pro Passing również trudno jednoznacznie ocenić. Zasady tego systemu zakładają usprawnienia w zakresie kontroli podań oraz zachowania piłkarzy podających lub przyjmujących piłkę. I tak trzeba teraz dwa razy się zastanowić nad zagraniem - zawodnicy nie będą w żaden nienaturalny sposób starali się kopnąć futbolówkę, a próby strzałów ze złej pozycji skazane są na niepowodzenie. Drugą stroną PP jest możliwość dogrania piłki w każde miejsce na boisku z centymetrową dokładnością. Po długim treningu zacznie nam to wychodzić, ale ponownie, podobne rozwiązanie dostępne było wcześniej, pod nazwą podań manualnych
Coż, nie ma co być nastawionym na rewolucję. Fifa 11 stawia w głównej mierze na ewolucję, a ewoluuje w niej prawie wszystko.
Sporo miejsca poświęciłem technicznym szczegółom, czas więc sprawdzić jak to przenosi się na murawę. Przede wszystkim tempo gry, względem edycji World Cup, spada i stoi na mniej więcej tym samym poziomie co 10. Dzięki lepszemu algorytmowi SI obrona gra lepiej i bardziej konsekwentnie, więc trzeba szybciej przesuwać piłkę i mocniej kombinować, by mieć szansę na stworzenie groźnej sytuacji. Trudniej się przedrzeć i wpaść w 'szesnastkę', ale za to strzały z dystansu nabrały siły i potrafią zagrozić. Wcześniej jednak należy przygotować sobie dobrą pozycję, bo inaczej nasza bomba zakończy lot w dwudziestym rzędzie trybun. O wiele trudniej też przelobować bramkarza, głównie za sprawą o wiele lepszej gry golkiperów.
Sporo namieszać potrafią teraz dośrodkowania i stałe fragmenty. Jeśli zawodnicy atakujący są dobrze zbudowani, a za przeciwników dostaną grupkę wątłych chuderlaków, piłka szybko znajdzie się w świetle bramki. Gra ciałem wygląda świetnie a strzały głową prezentują się wyśmienicie.
Jak co roku pojawiają się tryby Zostań Gwiazdą oraz menedżerski, tym razem jako jeden tryb kariery. Sami decydujemy, czy gramy swoim zawodnikiem, zarządzamy drużyną czy może jedno i drugie. Jeśli zajmujemy się własnym Virtual Pro, do zaliczenia mamy aż 400 zadań podzielonych na wiele różnych kategorii. W trybie menedżerskim wymaga się od nas dużego zaangażowania i rozsądku, bo gra nie wybacza łatwo nierozważnego zarządzania klubem.
Oczywiście Fifa 11 najjaśniej błyszczy w Sieci. Tu jest po staremu, czyli bez żadnych zastrzeżeń. Grać możemy w ligach ze znajomymi, turniejach, pojedynkach jeden na jeden czy, dzięki możliwości gry bramkarzem, 11 na 11.
Fifa 11 to prawdziwy diament, a niewielkie ryski tu i tam w żaden sposób nie umniejszają zabawie. Te niedociągnięcia to np. wprowadzenie zagrań ręką, które od razu radzę wyłączyć, bo karne i czerwone kartki posypią się jak z karabinu. Zróżnicowani sędziowie, jedni są teraz bardziej pobłażliwi, inni mniej, to miły dodatek, ale niewiele wnoszący (choć teraz częściej gwiżdżą 'jedenastki', nawet przy grze ciałem). Graficznie jest dobrze ale powtórki potrafią przycinać. Tutaj najbardziej brakuje rewolucji, bo możliwość określenia stopnia napięcia siatki w bramce, czy opcja nagrania własnych przyśpiewek, to tylko małe pierdółki. Świetna natomiast jest nowa funkcja w pomeczowym menu, która prezentuje najlepsze momenty spotkania i pozwala zapisać na dysku wybane sytuacje lub bramki, nawet po rozegraniu meczu w sieci.
Grałem już w prasową wersję nowego Pro Evo i wiem, że w tym roku Fifa 11 jest najlepsza. A właściwie nie, nie tylko w tym roku - '11' to najlepsza edycja Fify do tej pory. Nie ustrzegła się sporadycznych błędów, ale co z tego? Gra znów jest WIELKA, zarówno dzięki zawartości, jak i zapewniającym graczowi emocjom oraz stylowi, w jakim wszystko to dostarcza. Znów, 3 rok z rzędu, Fifa okazała się bezkonkurencyjna.
9.5/10
Łukasz Rudnicki