Na Rozkładówce ROCK RADIA: Lemmy Kilmister
W wielu anegdotach powtarza się, że pracował jako technik sceny dla zespołu samego Jimiego Hendrixa, ale to bezpośredni kontakt z twórczością The Beatles wpłynął na młodego Lemmiego.
- Strasznie szybko wsiąkł w ten świat rock n rolla. Jako szesnastolatek wybrał się do Liverpoolu, żeby zobaczyć występ Beatlesów w klubie Cavern. Zafascynowany zwłaszcza łobuzerskim, sarkastycznym poczuciem humoru Johna Lennona, sam zapragnął zostać gwiazdą sceny - mówi w rozmowie z Rock Radiem dziennikarz Robert Sankowski.
Specyficzne poczucie humoru to jeden ze znaków rozpoznawczych Lemmiego. Kilka lat temu zapytany przez dziennikarza "The New York Times" o to, czy nie wierzy w Boga odpowiedział - wierzę, że muszę się napić!
Lemmy na samym początku swojej przygody z muzyka przewinął się przez kilka kolejnych zapomnianych dziś kapel, aby na początku lat 70. trafić do Hawkwind - czyli grupy totalnych muzycznych freeków nie stroniących od LSD.
Warto przypomnieć, że jego kariera zaczęła się w zupełnie innym zespole. Ta kapela grała zupełnie inną muzykę niż Motörhead! Nazywali się Hawkind, którzy byli absolutnie psychodelicznym i mocno transowym bandem. Jednak w tak pokręconym skupisku ludzi Lemmy nie wytrzymał, a w zasadzie to oni nie wytrzymali z nim - mówi dziennikarz Robert Ziębiński.
Po wyrzuceniu z zespołu Lemmy zdał sobie sprawę, że to on musi stać się liderem i zorganizować kilku muzyków. Jeszcze w tym samym roku (1975) powstał Bastard przemianowany ostatecznie na Motörhead.
- W początkowych latach swojej działalności był niezwykle wykpiwany na Wyspach Brytyjskich. Ogłaszano ich jako najgorszy zespół na świecie. Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu wiele osób mocno się pomyliło - mówi wielki fan Motörhead Mikołaj "Jaok" Janusz z Pyta.pl.
Lider Motörhead kumplował się z wieloma rockowymi ikonami. Zaczynając od Sida Viciousa z Sex Pistols, a kończąc na Ozzy'm Osbourne, dla którego napisał kilka piosnek sprawiając, że gwiazda Black Sabbath znów nabrała blasku. Utwór "Mama, I'm Coming Home" odniósł olbrzymi sukces, podobnie zresztą jak i cały album "No More Tears" . Po latach Lemmy wyznał, że z samych tantiem Ozzy zgarnął więcej, niż on zarobił przez cały okres istnienia Motörhead.
- Gdy ktoś gra rock'n'rolla całym sercem, poczujesz to natychmiast i połączysz się z kimś kto robi coś prawdziwego. To niezwykle ważne, dlatego właśnie dla mnie Lemmy pozostaje legendą bardziej niż ktokolwiek inny. On jest największym skurwysynem na świecie! - wspomina Dave Grohl w dokumencie "Lemmy".
Lemmy bardzo uczciwie zapracował na swój image. On faktycznie żył w sposób jaki był postrzegany - narkotyki, alkohol i dziewczyny. To co charakterystyczne w przypadku Lemmiego to fakt, że wiele rzeczy uchodziło mu płazem. Potrafimy wytłumaczyć jego fascynacje nazistowskimi gadżetami czy nie przeszkadza nam wulgarne poczucie humoru. Pewnego rodzaju urok wokalisty Motörhead sprawiał, że wierzyliśmy i podkręcaliśmy mity na jego temat. - Od początku kariery nosi te same czarne jeansy tylko maluje nogę na czarno w miejscach gdzie mu pękają. Na pewno był celebrytą, ale pozostał przy tym zaskakująco zwyczajny i autentyczny.
Jeśli twoje życie byłoby filmem jaki by miało koniec? Powinno się zakończyć uderzeniem pioruna i moim zniknięciem ze szczytu góry. W tle pojawiłaby się tabliczka "nabrałem was". Kolejny raz, ale pewnie nie stać was ani na górę ani na efekty specjalne. Nie można mieć wszystkiego - mówił Lemmy w charakterystycznym dla siebie stylu.
Lemmy Kilmister, wokalista grupy Motörhead i zmarł we wtorek 29 grudnia 2015 kilka dni po świętowaniu swoich siedemdziesiątych urodzin
Na specjalne wydanie rozkładówki zapraszamy 9 i 10 stycznia. Ruszamy o 10:40. Co godzinę nowy odcinek!
Program przygotował
Współpraca Andrzej Baranowski