Keith Richards wspomina Chucka Berry'ego!

REKLAMA
W niedawnym wywiadzie dla "Rolling Stone" Keith Richards wspominał zmarłego w wieku 90 lat Chucka Berry'ego. Opowiadał, że Berry był "dziadkiem dla nas wszystkich", a jego muzyka potrafiła "wystrzelić w inną stratosferę" każdego początkującego gitarzystę.
REKLAMA

Jednakże, oprócz tych oczywistych komplementów, w swoich wcześniejszych wywiadach Keith ujawnił także bardziej pikantne oblicze dziadziusia rock and rolla. W 2014 roku, podczas rozmowy z Liz Barnes z "My Planet Rocks" Richards wspominał, że jego pierwsze spotkanie z Berry'm zakończyło się rękoczynami.

REKLAMA

Zostawił swoją gitarę w przebieralni a ja tam siedziałem i po prostu wziąłem ją do ręki. Wtedy on wszedł z powrotem, wrzasnął, że "nikt nie może tego dotykać!" i bam!! Nawet nie wiedział, że to ja.

Kilka miesięcy później mnie przeprosił: "Keith, nie wiedziałem, że to byłeś ty." Ale odpowiedziałem mu, że to nie ma znaczenia. Chuck, postąpiłeś słusznie - ja też nie pozwoliłbym nikomu dotknąć mojej!

Zapytany o to, jak zareagował na śmierć Chucka, Keith opowiada:

Gdy dostałem telefon, że już go nie ma, nie było to dla mnie wielkim zaskoczeniem, ale pojawiło się we mnie takie dziwne uczucie, które pamiętam z dnia, w którym zmarł Buddy Holly. (...) Byłem w szkole, a po klasie zaczął rozchodzić się ten szept. Całej klasie zaparło dech ze zgrozy. Teraz uderzyło mnie to tak samo. Mocniej niż się spodziewałem. Ale Chuck zdecydowanie trzymał się mimo wszelkim przeciwnościom. To kolejna rzecz, w której chciałbym mu dorównać.

REKLAMA

SŁUCHAJ ROCK RADIA

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA