Steven Adler z Guns N' Roses dzieli się swoim marzeniem

REKLAMA
Jeśli bardzo chcielibyście nagrać coś z Dave'em Grohlem, to nie jesteście sami!
REKLAMA

Steven Adler, były perkusista Guns N' Roses opowiedział o swoich ukrytych pragnieniach w niedawnej rozmowie ze Stevem Jonesem (Sex Pistols) dla radia KLOS. Zapytany przez byłego Pistolsa, czy zamierza przeczytać książkę Virginii Grohl "From Cradle To Stage", przyznał się do ogromnego podziwu, jakim darzy jej syna, Dave'a:

REKLAMA

"Nie mogę się doczekać tej książki, ponieważ uwielbiam Dave'a Grohla. Jest moim idolem, obok Freddie'go Mercury'ego. Dave Grohl rządzi. Zaczął karierę w największym zespole na świecie, by potem założyć jeszcze większy zespół. Robi wszystko, na przykład ten dokument o Sound City".

Adler wspomina wyreżyserowany i wyprodukowany przez Grohla film opowiadający historię studia Sound City w Los Angeles, w którym nagrywali muzycy między innymi z Nirvany, Red Hot Chilli Peppers, Fleetwood Mac, Rage Against The Machine, a także Neil Young i Tom Petty. W dalszej części wywiadu muzyk dalej wychwala Grohla:

"Jest fantastyczny. Mam nadzieję, że pewnego dnia go spotkam i nagramy coś na tej konsoli ze studia Sound City. Ja i ty, Steve - my razem, przy tej konsoli z Sound City u Dave'a Grohla, co ty na to? Dave, wpadamy do ciebie ze Steve'm, może być? Do zobaczenia niedługo".

Prawdopodobnie Steven Adler szuka sobie jakiegoś zajęcia z powodu nadmiaru wolnego czasu. Po serii prób do trasy koncertowej Guns N' Roses "Not In This Lifetime...", został zastąpiony na perkusji przez Franka Ferrera. Pojawił się gościnnie tylko podczas występów w Cincinnati, Nashville, Los Angeles i Buenos Aires, żeby zabębnić do kilku klasyków z "Apetite For Destruction".

REKLAMA

Muzyk należał do "klasycznego" składu zespołu w latach 1985-1990. Pomimo tego, że wcześniej z nadzieją spekulował na temat możliwego powrotu do Guns N' Roses, w marcu Adler ujawnił, że zabroniono mu wypowiadać się w tej sprawie.

"To były wspaniałe chwile, gdy w zeszłym roku graliśmy razem. Szkoda że nie było z nami Izzy'ego [Stradlina], ale i tak czułem się świetnie, mogąc wreszcie porządnie zakończyć ten rozdział. (...) Nie mam nic więcej do powiedzenia na ten temat. Bardzo przepraszam. To wszystko co mogę powiedzieć. (...) Nie mogę nawet powiedzieć, dlaczego nie mogę już więcej o tym mówić. Naprawdę. Po prostu nie mogę".

 
REKLAMA

SŁUCHAJ ROCK RADIA

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA