W Kalifornii odbył się festiwal organizowany przez Foo Fighters

REKLAMA
Dla fanów rocka, to było istne szaleństwo. 7 października, w kalifornijskim San Bernardino odbył się Cal Jam - festiwal zorganizowany przez zespół Foo Fighters.
REKLAMA

Wydarzenie zostało zorganizowane z okazji wydania ich najnowszego albumu "Concrete And Gold". Podczas imprezy, nie zapomniano także o zmarłym przed tygodniem Tomie Pettym, oraz o ofiarach zamachu w Las Vegas.

REKLAMA

Organizując tą imprezę, Dave Grohl inspirował się w dużej mierze dwoma wielkimi festiwalami Cal Jam, które odbywały się w latach 70 (aka California Jam). Ich głównymi gwiazdami były wtedy takie zespoły jak Deep Purple, Black Sabath, czy Aerosmith. Podobnie jak te sprzed lat, sobotnie wydarzenie cieszyło się ogromnym zainteresowaniem i przyciągnęło tłumy fanów.

'Wiem, że kochasz rock and rolla. Mamy dużo pieprzonych nagrań. To będzie długa pieprzona noc" - takimi słowami Dave Grohl niczym kaznodzieja, witał w sobotę zgromadzonych w Glen Helen Regional Park w Kalifornii. W trakcie muzycznego setu, który liczył w sumie 23 utwory, zespół zaprezentował swoje znane szlagiery, zaczynając od "Times Like These", "All My Life", "Learn to Fly" i "Pretender" by chwile później zagrać numery z nowej płyty m.in. "The Sky Is a Neighborhood", oraz "La Dee Da". Chwile później panowie wykonali numery z nowej płyty m.in. "The Sky Is a Neighborhood", oraz "La Dee Da". Przy utworze "My Hero" na telebimie wyświetliło się wielkie, wymowne zdjęcie przedstawiające Toma Petty'ego.

Jak to ma w zwyczaju zespół Dave'a Grohla - nie obyło się bez zaskoczeń. Kolejny już raz, na scenie u ich boku pojawił się Rick Astley, by wspólnie wykonać jego wielki hit z lat 80 "Never Gonna Give You Up".Nie obyło się jak zawsze bez zaskoczeń. Kolejny raz na scenie pojawił się Rick Astley, by wspólnie z Foo Fighters wykonać swój wielki hit z lat 80 "Never Gonna Give You Up". Na zakończenie, do zespołu dołączył Joe Perry z Aerosmith, oraz Liam Gallagher z Oasis. Panowie wykonali wspólnie "Draw The Line" z repertuaru Aerosmith, oraz utwór "Come Together" zespołu The Beatles.

 

Cal Jam zebrał na jednej scenie 19 rockowych zespołów, począwszy od mocnego Queens Of The Stone Age, i Royal Blood, indie rockową grupę The Kills z charyzmatyczną wokalistką Alison Mosshart na czele, po lżejsze alternatywne brzmienie, młodego brytyjskiego bandu Wolf Alice. Wydarzenie zbiegło się w czasie z tragedią, jaka miała miejsce w Las Vegas podczas festiwalu Route 91 Harvest, na którym zginęło 58 osób, oraz ze śmiercią Toma Petty'ego. W trakcie występu Queens Of The Stone Age wśród tłumu pojawiła się kartka z napisem "Vegas Strong". Lider zespołu zabrał ją na scenę. Na jej odwrocie, zobaczyć można było wypisane ręcznie nazwiska 58 ofiar zamachu. "Jesteśmy wszystkim, kiedy jesteśmy razem. Miejmy czas naszego życia"- powiedział Homme do zgromadzonej publiczności. Jednocześnie, na backstage'u wyznał magazynowi Rolling Stone, że zarówno on, jak i Dave Grohl uczestniczyli w ostatnim koncercie Toma Petty'ego, który odbył się w Hollywood Bowl. Lider Foo Fighters, przez wiele lat był bliskim przyjacielem Petty'ego. Chwilę po śmierci Kurta Cobaina, dostał nawet propozycję dołączenia do zespołu Tom Petty and The Heartbreakers, jednak ze względu na plany związane z założeniem nowego zespołu, odmówił. Podczas sobotniej imprezy dało się odczuć ducha Petty'ego wśród występujących artystów.

REKLAMA

Grupa Cage the Elephant wykonała cover jego utworu "Mary Jane's Last Dance". Na temat zmarłego artysty wypowiedziała się również Alison Mosshart z The Killis, która wyznała, że nie znała muzyka osobiście ale:

"Zawsze wydawał się najpiękniejszym, najfajniejszym, najbardziej przyzwoitym facetem w świecie rock and rolla. To naprawę uderzyło we mnie o wiele bardziej niż się spodziewałam. Przez ostatnie dni jeździłam samochodem słuchając Toma Petty'ego i płacząc".

 

Oprócz koncertów, na terenie festiwalu można było skorzystać z wielu innych atrakcji, takich jak kemping z parkiem wodnym, lodowisko, studio nagrań, czy muzeum Foo Fighters. Wewnątrz można było podziwiać m.in. białą limuzynę z teledysku do "White Limo", oraz tron Grohla, na którym występował podczas tournee ze złamaną nogą. Fani mieli też szansę spotkać się ze swoimi idolami osobiście. Sam Dave Grohl, jeszcze na wiele godzin przed rozpoczęciem imprezy spacerował po obiekcie w słomianym kapeluszu i chętnie pozował do zdjęć.

REKLAMA

SŁUCHAJ ROCK RADIA

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA