Roger Daltrey pogodził się ze śmiertelną chorobą

REKLAMA
Roger Daltrey jest założycielem i wokalistą The Who. 3 lata temu był zmuszony przerwać trasę koncertową przez kłopoty zdrowotne, po czym zdiagnozowano u niego poważną chorobę. Jak sam twierdzi, zaczął z nią wygrywać, bo się jej poddał.
REKLAMA

Roger Daltrey jest brytyjskim muzykiem, którego świat poznał jako wokalistę i założyciela legendarnego zespołu The Who. W roku 2015, podczas trasy koncertowej na 50. rocznicę zespołu, artystę dopadły ogromne problemy zdrowotne. Sprawa była na tyle poważna, że reszta koncertów została odwołana, a Daltrey przewieziony do szpitala, gdzie rozpoczęto poszukiwania przyczyny pogarszającego się stanu zdrowia.

REKLAMA

Jak wspomina sam artysta, wieki zajęło znalezienie problemu. Poszukiwania trwały około tygodnia, jednak po tym czasie padła diagnoza: zapalenie opon mózgowych.

Próbowałem z tym walczyć, ale oszalałem; kiedy mózg zaczyna być pod presją, dziwne rzeczy się zdarzają. Próbowałem uciec ze szpitala z tymi wszystkimi przewodami i lampami wychodzącymi ze mnie. Pewnego dnia byłem na Skype'u z niektórymi z moich znajomych i powiedziałem: "Nie sądzę, że to przejdę", ponieważ było to absolutną agonią” - wyznaje artysta.

 

Sytuacja była na tyle niedobra, że Daltrey powiedział sobie: „Rogo, to już nie ma znaczenia, to robi się niedorzeczne. Zastanów się, co zrobiłeś w swoim życiu, gdzie zacząłeś, czy mógłbyś kiedykolwiek marzyć o tym, co zrobiłeś w swoim życiu? Wszystkie koncerty, wszyscy ludzie, których spotkałem, wszystkie wspaniałe przeżycia, jakie miałem: przebywanie w Białym Domu, przebywanie w Pałacu Buckingham. Nigdy nie śniłeś, że się tam dostaniesz.

W końcu zaczął myśleć pozytywnie, doszedł do wniosku, że zadbał o rodzinę, nie zostawił po sobie żadnych długów i wszystkie sprawy ma pozałatwiane... i wtedy przyszedł spokój.

REKLAMA

- „Ten niesamowity spokój przyszedł mi do głowy, a wszystko, co mogę powiedzieć, to to, że jest on delikatny jak wata" - powiedział. "Po prostu puściłem, przestałem walczyć. I w ciągu dwóch dni zacząłem czuć się trochę lepiej. To było niesamowite. Całkowicie zmieniło to moje myślenie. Nigdy nie widziałem żadnych świateł na końcu tunelu, ale byłem owinięty czymś delikatnym i to było cudowne. Potem nie mogłem się doczekać powrotu do studia."

Nie pozostaje nic innego, jak życzyć artyście powrotu do zdrowia w takim stylu i takim sposobem, który mu najbardziej odpowiada.

REKLAMA

SŁUCHAJ ROCK RADIA

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA