The Edge - eksplorator dźwięków kończy 60. lat

REKLAMA
Szukał czegoś, co nadałoby sens jego życiu. Wybrał muzykę, bo nic innego go nie interesowało. W efekcie założył z kolegami zespół, który przyniósł mu popularność i podziw słuchaczy. David Evans, znany światu jako The Edge, kończy dziś 60. lat.
REKLAMA

Znany z poszukiwań odpowiedniego brzmienia muzyk już od najmłodszych lat był ciekawski oraz wykazywał się nie lada sprytem. Jako dwulatek przygotowywał zmyślne plany odnalezienia domu swojego przyjaciela. Malec stale wypatrywał okazji pozwalającej na wydostanie się z domu. Gdy jego mama pozwalała sobie na krótki odpoczynek, chłopiec chwytał za taboret, przystawiał do drzwi, zsuwał zasuwkę i na trójkołowym rowerku wyruszał na poszukiwania. 

REKLAMA

Wiele zgryzot przysporzył muzykowi w dzieciństwie wygląd. Nienaturalnie duża wówczas głowa oraz przednie zęby sprawiły, że nie czuł się komfortowo. Fakt, że wspomniany przyjaciel wyglądał według niego jak sobowtór młodego Paula Newmana, potęgował negatywne myśli. Zdaniem gitarzysty konsekwencją tamtego okresu było to, iż wyrósł na osobę wstydliwą i niezdarną. Kształt czaszki stał się później również powodem nadania Davidowi przezwiska – The Edge.   

W domu państwa Evansów nieprzerwanie można było usłyszeć muzykę. Gdy mama, która tak często w przeszłości musiała ganiać za psotnym synem, odkryła, że chłopiec ma talent, kupiła mu najpierw małą gitarę hiszpańską, a później standardową. Z pomocą brata opanował podstawowe chwyty, dzięki czemu mógł zagrać całe piosenki. Nieustanna chęć grania na instrumencie sprawiała, że pozostali domownicy nierzadko tracili cierpliwość.    

David potrafił znaleźć wspólny język ze swoim starszym bratem, z którym niejednokrotnie wpadał na przeróżne pomysły. Materiały wybuchowe domowej roboty czy jazda z przyjaciółmi wywrotkami pożyczonymi z miejscowych placów budowy były na porządku dziennym. Wspólnie stali się członkami grupy Feedback, później przemianowanej na The Hype. Jednak z czasem uznano, że drugi gitarzysta w zespole nie jest potrzebny, dlatego też podziękowano za współprace starszemu Evansowi. Tak wykrystalizował się skład U2. To był punkt zwrotny w karierze muzyków, jako The Hype wykonywali cudze piosenki, zaś pod nowym szyldem już wyłącznie własny materiał. 

Z resztą, takie posunięcie było im na rękę. Edge wspomina, że nie byli w stanie skończyć żadnej piosenki, próby urywały się zawsze w połowie utworu. Po latach określa tamto wcielenie zespołu jako najgorszy cover band na świecie. O tym, z jakim trudem przychodziło im odgrywanie przebojów niech świadczy sytuacja z jednego z koncertów, gdy DJ poprosił młodzieńców o zaprzestanie grania, gdyż goście wyszli na zewnątrz. 

REKLAMA

Przełomem w tworzeniu materiału okazała się piosenka Out Of Control, która uświadomiła Edge’owi, że komponowanie może być ekscytujące. Metodą prób i błędów powstawały kolejne utwory. Gitarzysta stał się głównym kompozytorem grupy. Jako osobie głęboko religijnej początkowo ciężko było mu połączyć wiarę z byciem częścią rockowego zespołu, dlatego też po wydaniu debiutanckiego albumu postanowił opuścić grupę. Ostatecznie jednak wrócił do U2. Swoimi kompozycjami i charakterystyczną grą przyczynił się do sukcesu zespołu. Zyskał uznanie nie tylko słuchaczy, ale także innych znanych muzycznych osobistości, jak chociażby Boba Dylana.     

Muzyk przyznaje, że gdyby nie poznał swoich kolegów z zespołu zapewne poszedłby na studia, zdobył dyplom, a później zastanawiał się, co zrobić dalej ze swoim życiem. Nie ma pewności, czym by się obecnie zajmował, gdyby nie U2. Twierdzi, iż dzięki pewnym brakom w muzycznym warsztacie udało się stworzyć zespół, który istnieje do dzisiaj. Panowie nie potrafiąc odgrywać piosenek innych osób, musieli komponować własne. Gitarzysta jest pewien, że jedynie wspólnie mogli osiągnąć sukces.       

The Edge jest postrzegany przez przyjaciół jako osoba inteligentna, a przy tym niezwykle życzliwa, stawiająca na pierwszym miejscu innych. Chętnie stara się nieść pomoc, poświęca całą uwagę, aby rozwiązać problem. Jest typem pracusia, często można zastać go oddanego pracy w środku nocy. Drzemie w nim pierwiastek rywalizacji, przysłuchuje się innym gitarzystom tak długo, aż zrozumie w jaki sposób osiągają dany efekt. Czuje muzykę i nie obnosi się ze swoim talentem. Otwarty na krytykę i dyskusję, zaś w poszukiwaniu właściwych dźwięków wykazuje się nieustępliwością. Pozostaje więc życzyć solenizantowi, aby nadal odkrywał nowe brzmienia i melodie.          

Źródło: 

REKLAMA

N. McCormick, U2 o U2, Poznań 2009. 

REKLAMA

SŁUCHAJ ROCK RADIA

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory