Najgłupsze Nagrody Darwina

REKLAMA
Z okazji dnia wszystkich świętych, garść nieszkodliwego, czarnego humoru.
REKLAMA

Przywołujemy dzisiaj specjalne nagrody ojca ewolucji dla tych, którzy w wybitnie głupi sposób wyeliminowali się ze społeczeństwa. W końcu każdy z nas ma Tego kumpla ze świetnymi pomysłami, na którego widok zadajemy sobie pytanie „Jak to jest możliwe, że Ty jeszcze żyjesz?"

REKLAMA

Zbyt krótka trawa

Jednym z najbardziej znanych nazwisk wśród zdobywców nagrody Darwina jest artysta, rzeźbiarz o nazwisku Harvey Fite. Całe swoje życie poświęcił sztuce i można powiedzieć, że pośród sztuki je zakończył. Harvey już jako zasłużony artysta miał swój mały kamieniołom, w którym tworzył i zbierał materiały do następnych prac. Bardzo dbał o swoją artystyczną przestrzeń i regularnie strzygł trawę wokół tego terenu. Pewnego dnia jednak trochę przesadził i chcąc przystrzyc zieleń na krawędzi skarpy, wpadł razem z kosiarką w sam środek kamieniołomu i zginął na miejscu od uderzenia w głowę… przynajmniej umarł w miejscu, które kochał.

Live stream i followersi na 1. miejscu!

Pewien 47 letni Japończyk imieniem Tedzu postanowił wybrać się na wyprawę, aby zdobyć szczyt góry Fuji. Pomimo minusowej temperatury i odmrożonych palców prowadził transmisję na żywo pokazując ośnieżone szczyty. Jak się łatwo domyślić skończyło się to tragicznym upadkiem, który również mimo ewidentnie zagrażającej życiu sytuacji został nagrany... Jego ostatnie słowa to „ O nie! Ześlizguję się!"… Idziesz w góry = telefon w kieszeni!

REKLAMA

Ostatni skok

Już klasyczny przykład nagród Darwina, jednak niewątpliwie utrzymujący się na podium głupoty. Młody mężczyzna o imieniu Eric postanowił samodzielnie zorganizować skok na bunjee ze skały, w parku Lake Accotink w Wirginii. Obliczył skrupulatnie wysokość skoku i nawet zadbał o to żeby połączone liny, do których był przywiązany były nieco krótsze niż docelowe 21 metrów. Nie przewidział jednak, że lina się ugina i rozciąga pod ciężarem ciała i no cóż, chyba nikt by nie przeżył spotkania głowy z chodnikiem spadając z takiej wysokości.

Elektryk amator

W 1999 mężczyzna o imieniu Rodney postanowił popływać skuterem wodnym po Washington Lake. Po jakimś czasie zorientował się, że bateria w skuterze jest niska i postanowił ją naładować. Zatrzymał się na brzegu i pobiegł podłączyć kable do akumulatora. Wracając z przewodami podłączonymi do 110 voltowej baterii w dłoniach niewiele myśląc zanurzył się po kolana w wodzie… zginął na miejscu, porażony prądem.

REKLAMA

Nieoswojone zwierzątko domowe

Ten facet zdecydowanie zasłużyłby na tytuł rock and rollowca dnia, jak nie życia, niestety dla niego dość krótkiego. W 1997 w Pensylwanii, mężczyzna o imieniu Roy, sięgnął do bagażnika, aby podnieść należącą do swojego kolegi kobrę. Nie pytajcie po co. Jak można się spodziewać został oczywiście ukąszony przez gada, jednak zamiast posłuchać rad przyjaciela i pojechać do szpitala stwierdził, że „Jest facetem i to nic takiego". Skierowali się zatem do baru, gdzie wypili parę kolejek whiskey i które okazały się być ostatnimi w życiu Roya. Po około godzinie stracił przytomność i umarł opierając się o bar.

Szkło nieodporne na głupotę

Prawnik z Toronto chciał zaprezentować najnowszą technologię wstawionych w biurze okien.. Nowość polegała na tym, że szyby miały mieć nie pękające szkło, odporne na ciężar i rozbicia. Niewątpliwie zasłużona nagroda Darwina, gdyż z całą siłą postanowił wbiec na szybę, problem w tym że znajdowała się na 24 piętrze biurowca i niestety nie wytrzymała tej próby.

REKLAMA

NieOstrożna próba

Pewnemu geologowi przeszkadzało w pracy gniazdo os znajdujące się na jego balkonie. Postanowił coś z nim zrobić i wciągnąć zawartość gniazda odkurzaczem. Tak odkurzaczem… Osy oczywiście przetrwały tę niecodzienną przeprowadzkę i nadal brzęczały we wnętrzu sprzętu. Nasz geniusz następnie stwierdził, że na pewno je unieszkodliwi sprayem na owady i wlał całą butelkę specyfiku do środka. Jak wiadomo odkurzacze generują ciepło, a wszelakie aerozole są łatwopalne… bum! Na pewno osy już nie będą mu nigdy przeszkadzać.

Nie mieszaj drinków!

W 2001 roku naukowiec Aleksander Zhakow, stojąc przy stole laboratoryjnym, pomylił probówki. Nie, nie zmieszał złych składników, młody chemik miał niecodzienny zwyczaj wypijania resztek etanolu pozostałego z mieszania roztworów. Tym razem niestety, odruchowo sięgnął po pięciokrotnie bardziej toksyczny i trujący metanol. Do dna! Był to jego ostatni toast.

REKLAMA

Fanka ostrej jazdy

20-letnia studentka z Kalifornii uwielbiała rollercoastery. Pewnego dnia wybrała się na najszybszą i najwyższą kolejkę w swojej okolicy. Jednak dziewczyna nie lubiła takiej zwykłej jazdy na krzesełku i w pasach. W momencie najwyższego zakrętu rollercoastera wypięła pasy i wstała chcąc „złapać trochę powietrza"… Złapała go aż tyle, że spadła z wysokości około 20. metrów i tym razem była zdecydowanie szybsza od kolejki.

Uprażony z pierożkami

Jeden z najgłupszych pomysłów, które w wielkim stylu zgarnęły nagrodę Darwina. W 2017 roku, uduchowiony magik z Malezji postanowił przeprowadzić w trakcie jednego ze swoich pokazów proces oczyszczania ciała i duszy. Polegał on na zamknięciu się w wielkim woku wraz z jedzeniem i poddaniu się działaniu pary i ognia. Magik usiadł w kwiecie lotosu pośrodku naczynia i podłożony został pod niego żywy ogień. Po około 30 minutach ilość dymu i pary zmusiła uczestników wydarzenia do ugaszenia pożaru i cóż… tak jak z pierożków i z głównego bohatera niewiele zostało.

REKLAMA

Zbyt ostre Halloween

Teraz coś dla prawdziwych fanów realizmu i horroru. Chociaż te dwa pojęcia nie idą w parze, pewien student z Kalifornii udowodnił, że się da. Postanowił przebrać się na imprezę Halloween'ową za hrabiego Draculę. Jednak chciał być oryginalny i stwierdził, że podkręci swój kostium i zaznaczy nieśmiertelność wampirów, montując na swojej klatce piersiowej sztylet przybity do kawałka drewna i będzie paradować z nim przez całą noc. Może wszystko by się udało gdyby nie to, że wykorzystał do tego przebrania prawdziwy nóż i przybił go prawdziwym młotkiem…. Tak, kawałek drewna się połamał i chłopak samodzielnie wbił sobie nóż w klatkę piersiową. Tarantino byłby dumny, ale chyba jednak lepsza jest sztuczna krew.

REKLAMA

SŁUCHAJ ROCK RADIA

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory