Perkusista Metalliki ostro o zachowaniu fanów. "Myślicie, że się, kur**, buntujecie?"

REKLAMA
Jakikolwiek niebezpieczne i nieodpowiedzialne może być rzucanie przez publiczność różnymi przedmiotami na koncertach, to takie sytuacje zdarzały się od zawsze (choć nie z takim nasileniem jak obecnie). W nowym wywiadzie perkusista Metalliki Lars Ulrich wspominał o podobnych kosztownych incydentach z udziałem widowni na występach legendarnej amerykańskiej kapeli.
REKLAMA

Na scenie mogą lądować zwykłe pluszowe zabawki czy kwiaty. Oberwanie przez artystę bielizną też prawdopodobnie nie spowoduje u niego uszczerbku na zdrowiu. Jednak fani (a czasem niekoniecznie fani) potrafią rzucać w muzyków najróżniejszymi rzeczami od jajek, przez biżuterię, butelki po krzesła czy telefony. A to już może zrobić krzywdę. Nie tak dawno przekonali się o tym m.in. Bebe Rexha i Harry Styles.  

REKLAMA

Rzucanie poduszkami wydaje się przy tym raczej niewinnym wybrykiem, ale czasem okazuje się on kosztowny. Doskonale wie o tym legendarna amerykańska heavy metalowa grupa Metallica. 

Zobacz także: Gratka dla fanów Simple Plan. Znany zespół wystąpi w Polsce

Lars Ulrich o problemach z nadmiernie podekscytowanymi fanami 

Perkusista Metalliki Lars Ulrich gościł niedawno w podcaście "Conan O'Brien's Needs A Friend". Jego opowieści o koncertach zespołu w ich rodzinnym Los Angeles od razu przywodzą na myśl obecne tendencje wśród publiczności.  

REKLAMA

Ulrich podkreślił, że część z tych występów za sprawą "namiętnych fanów" znalazła się "w czołówce najlepszych show w ich karierze". Miłośnicy kapeli upodobali sobie wykorzystywanie poduszek z siedzeń na widowni do grania we frisbee.  

Publiczność kradła poduszki i rzucała nimi po całych salach, w których odbywały się koncerty, łącznie oczywiście ze sceną. A na końcu pokrycie rachunku za uszkodzone siedzenia i naddarte poduszki spadało – rzecz jasna – na barki muzyków Metalliki.  

– W Long Beach Arena jest może ze 16 tys. miejsc? Na przestrzeni lat zapłaciliśmy za około 15 tys. z nich. To dlatego, że za każdym razem, gdy graliśmy tam, ludzie po prostu brali poduszkę i, no wiesz, grali nią we frisbee na arenie. Następnego dnia personel sali mówił: "Ok, Metallica, oto te poduszki warte 300 tys. dol., za które musicie zapłacić" – tłumaczył Ulrich. 

Zobacz także: Ozzy Osbourne po kolejnej operacji. Czy wróci na scenę?

REKLAMA

Ze względu na wysokie rachunki, muzycy zaczęli apelować wielokrotnie na antenie w stacjach radiowych, by fani postarali się nieco opanować swoją ekscytację.  

– Musieliśmy mówić: „Słuchajcie! Wiemy, że jesteście naszymi fanami, a my waszymi fanami i wszyscy jesteśmy w tym razem. Chcemy, żebyście się dobrze bawili i wspieramy to. Jednak zrozumcie jedną rzecz... Myślicie, że jesteście buntownikami? Że buntujecie się przeciwko budynkowi, władzy czy czemukolwiek, kur**, innemu? Jedynymi ludźmi, przeciwko którym naprawdę się buntujecie, jest Metallica – wspominał perkusista.  

Zobacz także: Pol'and'Rock Festival 2023. Duża scena - line-up, harmonogram

Latające krzesła na koncercie Metalliki 

REKLAMA

Poduszki nie były oczywiście jedynymi przedmiotami, jakie trafiały na scenę podczas występów. Ulrich nawiązał do jednego z koncertów w LA Coliseum, który został zakłócony już po trzecim utworze z powodu... latających składanych krzeseł.   

– W tamtym czasie rzeczy były może nieco bardziej nieprzewidywalne, jeśli chodzi o fizyczne elementy składające się na scenę i widownię. Przed sceną cała murawa boiska piłkarskiego w LA Coliseum była usłana składanymi krzesełkami – tłumaczył Ulrich.  

–  Nie wiem, czy ktokolwiek z was chciałby zgadnąć, gdzie 40 tys. składanych krzeseł znalazło się w secie z trzema utworami... Tak, zgadza się. Wszystkie te – cokolwiek tam było – 30, 40 tys. składanych krzeseł trafiło na scenę. I tak musieliśmy przerwać przedstawienie – zakończył.  

Zobacz także: Rammstein zagrał na Stadionie Śląskim. Ten występ trzeba zobaczyć!

REKLAMA

SŁUCHAJ ROCK RADIA

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA