Insomnium zagrali w Krakowie. Finowie udowodnili, iż nie bez powodu są nazywani królami melancholii [RELACJA]
Choć jeszcze na niespełna pół godziny przed otwarciem bram klubu Kamienna12 pod drzwiami znajdowała się jedynie garstka zagorzałych fanów zespołu pochodzącego z fińskiego Joensuu, to wraz z upływem czasu klub zapełnił się po brzegi.
Wieczór rozpoczął się od koncertu jednoosobowego projektu szwedzkiego muzyka Jacoba Björnfota – Kvaen. Mimo młodego wieku Björnfot na scenie muzycznej działa od bardzo dawna. Mając zaledwie 18 lat, został gitarzystą i wokalistą formacji Autumn Death, z którą działa nieprzerwanie od 2011 roku. Projekt Kvaen został powołany do życia w małej miejscowości Kalix, na północy Szwecji w 2019 roku. Pierwszy album studyjny "The Funeral Pyre" ukazał się w 2020 roku nakładem szwedzkiej wytwórni Black Lion Records. Obecnie Kvaen promuje swój drugi krążek "The Great Below", który na rynku ukazał się 25 marca 2022. Brzmienie Kvaen doskonale oddaje mroczną, zimną i jałową aurę regionu Norrbotten. Od samego początku występowi Szwedów towarzyszyła swoista aura tajemniczości, a ciemno-niebieskie światło i mgła, które spowijały scenę, sprawiały, że w pewien sposób odczuwaliśmy lekki niepokój, jakbyśmy błądzili w ciemnym lesie, w którym czyha na nas jakieś niebezpieczeństwo. Kvaen mieli do dyspozycji jedynie 35 minut, podczas których udało im się zagrać 6 utworów. Występ rozpoczęli od pochodzącego z ostatniego krążka "Sulphur Fire", który zarówno przez fanów, jak i krytyków uznawany jest za najlepszy kawałek albumu. Już od pierwszych rytmów nielicznie jeszcze zgromadzona publiczność, reagowała bardzo żywiołowo. Po odegraniu "Sulphur Fire" płynnie przeszli do tytułowego utworu z drugiej płyty "The Great Below". Następnie przyszedł czas kompozycję "In Silence". Kawałek zawiera w sobie elementy klasycznego black metalu, jednak ciężkie i ostre gitarowe riffy Jacoba Björnfota przeplatają się z melodyjnymi i bardziej finezyjnymi, które w pewien sposób zabierają nas na chwilę z tej mrocznej krainy śmierci. Po kolejnym kawałku pochodzącym z najnowszego wydawnictwa – "Damnations Jaw", przyszedł czas na powrót do kompozycji z debiutanckiego albumu. "The Funeral Pyre" na żywo brzmiał równie dobrze, jak na krążku, ostre i szybkie tempo w gitarowych riffach Björnfota, to zdecydowanie to, co fani Kvaen kochają najbardziej. Koncert zakończył się "Revenge by Fire", utwór jest także kompozycją z pierwszego longplaya kapeli.
Po zakończonym koncercie fani, zarówno Ci, wierni, jak i nowi, którzy zafascynowali się twórczością Kvaen podczas występu na żywo, mili okazję uciąć sobie krótką pogawędkę z muzykami, którzy chętnie podpisywali płyty i pozowali do zdjęć na stanowisku z merchem.
In Mourning przeszli krętą drogę nim znaleźli swój styl
Po krótkiej przerwie na zmianę scenografii przyszedł czas na założony w 2000 roku w Falun In Mourning. Ci, którzy nie znają twórczości zespołu, z niemałym zaciekawieniem obserwowali pojawienie się na scenie ekranów z kolorowymi kwiatami. Jednak twórczość In Mourning z pewnością nie była wędrówką przez kwiatowe aleje. Zespół przez cały czas eksperymentuje, i do brzmień, jakie obecnie prezentują, przeszli zawiłą drogę. Na początku swojej działalności grali metal gotycki, jednak dość szybko porzucili ten styl i skłonili się bardziej w stronę doom metalu, aby w końcu przejść na stronę progresywnego death metalu. Od początku działalności w składzie In Mourning zaszło wiele zmian personalnych. Po zakończonych nagraniach do ostatniego krążka kapeli "The Bleeding Veil" zespół opuścił basista Sebastian Svalland, który obecnie koncentruje się na grze na gitarze w projekcie Petera Tägtgrena – PAIN. Filarem kapeli, który jest w niej od początku istnienia, jest wokalista i gitarzysta Tobias Netzell.
Zobacz także: Peter Tägtgren: Nie piszę muzyki po to, aby jakiś kawałek stał się hitem [WYWIAD]
Szwedzi obecnie promują najnowsze wydawnictwo "The Bleeding Veil". Podczas koncertu w Krakowie kapela zagrała 5 kawałków, z czego aż 3 pochodziły z ostatniego krążka. Występ rozpoczęli od singla "Thornwalker", który pochodzi z ich ostatniego albumu, i przez fanów kapeli wymieniany jest wśród ulubionych utworów grupy. Publiczność zgromadzona w klubie Kamienna12 od samego początku bardzo entuzjastycznie reagowała na muzykę formacji. Po otwierającym kawałku przyszedł czas na odegranie najnowszego singla "The Broken Orbit", który miał premierę w maju tego roku. Utwór łączy ze sobą elementy melodic death metalu oraz nu metalu. Na wokalu oprócz wokalisty Tobias Netzella możemy usłyszeć gitarzystę kapeli – Björna Petterssona. Fani zespołu nie ukrywają, że mają nadzieję, iż jest on zapowiedzią nadchodzącego krążka kapeli, choć sami twórcy na ten moment są dość powściągliwi w tym temacie. Następnie przyszedł czas na nieco starsze kompozycje. Publiczność entuzjastycznie zareagowała na pierwsze takty "The Smoke", który pochodzi z drugiego studyjnego krążka In Mourning "Monolith", który na rynku ukazał się w 2010 roku i doczekał się reedycji dekadę później. Tobias Netzell z kolegami na chwilę powrócili do ostatniego krążka i zagrali "Sovereign". Na koniec zaserwowali słuchaczom "Colossus", który przeniósł nas do wydanego w 2012 roku albumu "The Weight Of Oceans". Koncert w Krakowie udowodnił, że In Mourning nie bez powodu porównywani są do pochodzących także ze Szwecji mistrzów progresywnego metalu Opeth. Występ Szwedów przepełniony był piękną melancholią, był melodyjny, ale z solidnym death metalowym uderzeniem, ekstremalnie progresywny, jednak z wieloma zapadającymi w pamięć, wzruszającymi, a także chwytliwymi melodiami.
Po skończonym występie chłopaki chętnie rozmawiali z fanami, którzy mogli złapać ich na stanowisku z merchem, na długo po zakończeniu wieczoru.
Po półgodzinnej przerwie i zmianie dekoracji przyszedł czas na gwiazdę wieczoru – Insomnium. Założona w 1997 roku w fińskiej miejscowości Joensuu formacja, to kwintesencja tego, co w Finlandii najlepsze – czyli melodic death metalu, który jest najlepszym towarem eksportowym tego kraju. Motywy utworów Insomnium znakomicie odzwierciedlają zimny i surowy klimat północy, czyli mrok, ciemność oraz piękno natury. Insomnium gra głównie melodic death metal, choć w ich twórczości możemy także okazjonalnie usłyszeć elementy doom metalu i metalu progresywnego. Ten ostatni podgatunek wybija się mocno na ostatnim albumie kapeli "Anno 1696", którego premiera miała miejsce 24 lutego tego roku. Zespół znakomicie rozpoczął promocję krążka od kilku wyprzedanych koncertów w Finlandii. W końcu przyszedł czas na trasę europejską i 2 koncerty w Polsce. Dzień wcześniej Finowie zagrali w poznańskim klubie 2Progi.
Zobacz także: PAIN i Ensiferum zagrali w Krakowie. Koncert w skandynawskim klimacie z nutką egzotyki [RELACJA]
Insomnium – królowie melancholii
W ostatnim momencie przed rozpoczęciem trasy formacja ogłosiła, iż gitarzystę Janiego Liimatainena zastąpi kolega gitarzysty Markusa Vanhali z Omnium Gatherum – Nick Cordle. Widać, że obaj gitarzyści tworzą zgrany duet, ponieważ znakomicie uzupełniali się na scenie, a żartom nie było końca.
Występ Finów rozpoczął się od utworu pochodzącego z 9. albumu studyjnego kapeli – "1696". Widać, że fani już mieli okazję zapoznać się z najnowszym krążkiem, ponieważ od pierwszych rytmów "1969" rytmicznie potrząsali głowami, a podczas trzeciego kawałka "White Christ", który również pochodzi z tego krążka, impreza rozkręciła się na dobre, aby przy kolejnym "Pale Morning Star", pochodzącym z wydanego w 2018 roku "Heart Like a Grave", dać całkowity upust swoim emocjom w mosh picie i crowd surfingu.
Mniej więcej w połowie setu przyszedł czas na chwilę wyciszenia podczas nieco bardziej melancholijnego utworu "And Bells They Toll", którego kompozytorem jest gitarzysta Markus Vanhala. Widać było, że również publiczności przydał się moment oddechu, kawałek został znakomicie przyjęty przez uczestników tego mistycznego widowiska. Po tym momencie nostalgii Niilo Sevänen i spółka zagrali 2 kawałki z ostatniego krążka "Lilian" i "The Rapids". Mimo iż Finowie słyną ze swojej małomówności, to tego wieczoru lider formacji był wyjątkowo rozmowny. Już na początku zauważył, że w pierwszych rzędach rozpoznaje wiele osób, które dzień wcześniej były również na występie w Poznaniu. Nie zabrakło oczywiście podziękowań dla polskich fanów i zapewnień, że każdy występ w Polsce to dla zespołu zawsze niesamowite i niezapomniane przeżycie. Niilo zażartował również, iż zachęca do kupowania koszulek, aby nie musieli ich ze sobą brać do Niemiec. Na stoisku z merchem fani mogli spotkać samego Mikaela Kapanenena, który prowadzi sklepy z merchem czołowych fińskich kapel, jak choćby Nightwish, Amorphis czy Finntroll.
Podstawowy set Insomnium zakończyli kawałkiem "Song of the Dusk", który jest tytułowym utworem z wydanej 3 listopada EP-ki. Oczywiście koncert nie mógł się odbyć bez odegrania największego hitu kapeli, jakim jest "While We Sleep". Po tym, jak zespół na chwilę zniknął ze sceny, nie dał się długo prosić i przy entuzjastycznych okrzykach i energicznych brawach powrócił na scenę, aby zagrać jeszcze trzy kawałki. Wydany w 2014 roku krążek "Shadows of the Dying Sun" był przełomowym w twórczości Finów. Dlatego ku uciesze fanów, jako encore usłyszeliśmy "The Primeval Dark" i kultowe "While We Sleep". Niestety, wszystko, co dobre szybko się kończy. Po odegranie największego przeboju Insomnium przyszedł czas na ostatni numer tego wieczoru – kompozycję Villego Frimana "Weighed Down With Sorrow", który pochodzi z wydanego w 2009 krążka "Across the Dark".
Zobacz także: Ozzy ruszy w trasę? "Nie powiedział ostatniego słowa"
Przed koncertem udało nam się porozmawiać z założycielem formacji Niilo Sevänenem, który powiedział, że jest przekonany, że po tym koncercie wielu wyjdzie rozczarowanych doborem odegranych kawałków, co wydaje się być naturalne. Fani rzeczywiście z ożywieniem komentowali setlistę. Choć każdy chętnie usłyszałby wśród zagranych kawałków również inne kompozycje, to wszyscy zgodnie podkreślali, że koncert był bezapelacyjnie fenomenalny.
Insomnium swoim występem udowodnili, że nadal są niekwestionowanymi królami melancholii, a każdy kolejny album jedynie umacnia ich pozycję na metalowej scenie, na której są już od przeszło 25 lat. Pomysłów na tworzenie nowych utworów im nie brakuje, gdyż zaledwie kilka miesięcy od momentu ukazania się ich studyjnego albumu, zespół wydał EP-kę z utworami, które nie zmieściły się na longplayu.