Członkowie Scorpions złożyli hołd zmarłemu Jamesowi Kottakowi. "Był cudownym człowiekiem"
James Kottak zmarł we wtorek 9 stycznia w godzinach wieczornych czasu polskiego. Miał 61 lat. Ciało byłego perkusisty grup Scorpions i Kingdom Come znaleziono w łazience jego domu w amerykańskim Louisville. Informacje o śmierci potwierdziła w rozmowie z portalem TMZ córka muzyka, Tobi. Jednak nie podała do publicznej wiadomości, jaka była dokładna przyczyna zgonu.
Tymczasem wg źródeł Metal Sludge podejrzewano, że ikona hard rocka mogła umrzeć na zawał serca. Media przypomniały też, że gwiazdor od lat nadużywał alkoholu i miał przez to problemy ze zdrowiem, co spowodowało, że w 2016 r. musiał opuścić Scorpions. W ostatnich latach walczył z uzależnieniem.
Zespół Scorpions oddał hołd zmarłemu perkusiście
Pomimo wszelkich zaszłości, James Kottak był bardzo zasłużony dla Scoprions. Członkowie niemieckiego zespołu zamieścili w mediach społecznościowych oświadczenie, w którym złożyli mu hołd.
To bardzo smutna wiadomość. Nasz drogi przyjaciel i perkusista, który grał z nami przez 20 lat, zmarł w wieku 61 lat. James był cudownym człowiekiem, świetnym muzykiem i kochającą, rodzinną osobą. Był dla nas jak brat – tyle że z innej matki. Będzie nam go niezmiernie brakowało. Rock’n’roll na zawsze – napisali.
Zobacz także: Niilo Sevänen - Insomnium: Właśnie spełnia się moje marzenie z dzieciństwa [WYWIAD]
Zasługi Jamesa Kottaka dla hard rocka
James Kottak urodził się 26 grudnia 1962 r. w Louisville w stanie Kentucky. Karierę muzyczną – od początku w obrębie hard rockowej i heavy metalowej sceny – rozpoczynał pod koniec lat 70. W pierwszych latach występował m.in. w zespołach Mister Charlie i Buster Brown.
Pierwszy raz zyskał duży rozgłos dzięki Kingdom Come, którego był oryginalnym członkiem, od 1987 r. Nagrał z nimi dwa albumy, zanim odszedł w 1989 r. Potem zahaczył jeszcze o parę innych kapel – w tym Wild Horses, Schenker Group i Warrant – aż w 1996 r. nie tylko założył swój projekt Kottak, ale przede wszystkim zawitał na dłużej w Scorpions.
Zobacz także: Peter Tägtgren: Nie piszę muzyki po to, aby jakiś kawałek stał się hitem [WYWIAD]
Stał się dla legendarnej niemieckiej formacji bardzo ważnym ogniwem. Działał w niej przez 20 lat, w ciągu których wyrobił sobie renomę. Nagrał z nimi dziesięć płyt, w tym taki klasyk jak „Moment of Glory".
Niestety pogłębiające się uzależnienie Kottaka i wybryki alkoholowe sprawiały, że nie był w stanie już grać na odpowiednim poziomie. Zespół pożegnał się z nim w 2016 r. (za bębnami zasiadł za niego Mikkey Dee).
Potem amerykański perkusista kontynuował swój własny projekt, a w 2018 r. powrócił jeszcze na „stare śmieci" – do Kingdom Come, którego członkiem pozostał do swojej śmierci.