Bruce Dickinson o rozłamie w Iron Maiden. "Buntowaliśmy się przeciwko temu"

REKLAMA
Bruce Dickinson jest od wielu dekad twarzą i głosem Iron Maiden. Jednak między 1993 a 1999 r. był poza składem słynnej kapeli. W niedawnym wywiadzie - podczas promocji swojej solowej płyty "The Mandrake Project" - wspominał tamte czasy. Wyjawił, co skłoniło go do powrotu do zespołu.
REKLAMA

Słynący z mocnego, niemal operowego wokalu 65-letni Bruce Dickinson jest żywą legendą ciężkich brzmień. Brytyjczyk na początku kariery ponad cztery dekady temu był znany jako Bruce Bruce w grupie Samson. Jednak przełomem w karierze było dla niego dołączenie do Iron Maiden w 1981 r.

REKLAMA

Wraz z tą formacją szybko zyskał miano gwiazdy, a po latach – ikony heavy metalu. Razem nagrali 13 albumów i takie klasyki jak „Run to the Hills", „The Number of the Beast" czy „Fear of the Dark".

Bruce Dickinson zdradza, dlaczego wrócił do Iron Maiden

Jednak relacje Bruce’a Dickinsona z kolegami z zespołu nie zawsze były idealne. W 1993 r. odszedł z kapeli. Wrócił do niej sześć lat później – wraz z gitarzystą Adrianem Smithem, który był poza formacją o trzy lata dłużej.

Zobacz także: Portret McCartneya trafił na aukcję. Zablokowano go, bo był "niepochlebny"

Obaj do dziś stanowią o sile grupy i w ich relacjach z resztą muzyków nie ma już zgrzytów, a nić porozumienia jest mocna. Co więc zmieniło się w podejściu artystów? W rozmowie ze „Stereogum" Dickinson tłumaczył, że kiedyś wraz ze Smithem czuli, że ich indywidualność i pomysłowość są nieco tłumione.

REKLAMA
Kiedyś Adriana i mnie irytowało, że mieliśmy być niczym homogeniczna masa czy cementowy blok pod szyldem Iron Maiden. Adrian się przeciwko temu buntował. Mnie też taka idea się niespecjalnie podobała. Zastanawiałem się: „Czyż nie jesteśmy osobnymi jednostkami?" – tłumaczył.

Zobacz także: Grzegorz Markowski wrócił do studia. Jak dał się na to namówić?

Słynny wokalista zastrzegł, że po czasie muzycy „dojrzeli do tego, by zrozumieć, że wszyscy są oddzielnymi jednostkami, które razem grają muzykę Iron Maiden„. Wskazał, że „wrócili z Adrianem do zespołu, bo chcieli". Kluczem było usprawnienie komunikacji między członkami formacji.

Teraz mamy dojrzalsze relacje. Z większą łatwością i szczerością ze sobą rozmawiamy. Jeśli ktoś ma zły dzień albo do głowy uderzyła mu sodówka, odpuść, bo jutro znowu będzie sobą. W latach 80. byśmy się o to kłócili albo nie odzywali do siebie przez kilka tygodni. A to tylko pogłębia urazę – wskazał.

Ikona metalu z nowym albumem

Bruce Dickinson od dawna pielęgnuje możliwość pełnego wyrażania siebie. Jeszcze zanim zaliczył okres poza składem Iron Maiden, rozpoczął owocną karierę solową. Zaczęła się ona w 1990 r. od płyty „Tattooed Millionaire".

Zobacz także: Mick Jagger oszalał na parkiecie. Mocne pląsy do "Moves Like Jagger"

REKLAMA

Wokalista wydawał nowy materiał dość regularnie do 2005 r., kiedy ukazało się „Tyranny of Souls". Potem miał długą przerwę. Trwała aż do marca 2024 r. To wtedy zaprezentował światu swój siódmy studyjny album pt. „The Mandrake Project".

Ten album był dla mnie bardzo osobistą przygodą i jestem z niego ekstremalnie dumny. Roy Z i ja planowaliśmy napisać i nagrać tę muzykę od wielu lat i jestem bardzo podekscytowany faktem, że wreszcie ludzie ją usłyszą – zaznaczał jeszcze przed jego wydaniem w materiałach promocyjnych.

Nowe kompozycje wraz ze swoimi starymi przebojami Bruce Dickinson będzie prezentował od kwietnia na światowej trasie koncertowej. Zawita w jej trakcie także do Polski. Na początku czerwca wystąpi podczas Mystic Festival w Gdańsku.

Zobacz także: Bruce Springsteen obawiał się, że nie powróci do koncertowania. "Ból był nieznośny"

REKLAMA

SŁUCHAJ ROCK RADIA

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA