Jary świętuje jubileusz. Tego nie wiesz o jego największym hicie

REKLAMA
45 lat. Tyle na scenie występuje lider Jary Oddziału Zamkniętego, Krzysztof Jaryczewski. Z tej okazji przyglądamy się jednemu z największych hitów zespołu, symbolowi PRL-u, utworowi "Andzia i ja".
REKLAMA

W 1979 roku, wspólnie z perkusistą Taniego Hotelu Jarosławem Szlagowskim, Krzysztof Jaryczewski rozpoczął poszukiwania muzyków do nowego zespołu, który miał występować na studniówkach. Dołączyli do nich Wojciech Łuczaj-Pogorzelski, a następnie basista Paweł Mścisławski. Tak narodziła się grupa Oddział Zamknięty, która szybko przystąpiła do tworzenia własnego materiału.

REKLAMA

Początkowo Krzysztof Jaryczewski pełnił rolę wokalisty oraz gitarzysty rytmicznego. Jednakże wraz z pojawieniem się w składzie Jacka Tomaszewskiego, a później Włodzimierza Kani, Jaryczewski skoncentrował się wyłącznie na roli wokalisty. Przyczynił się do stworzenia niezapomnianych przebojów, takich jak „Party", „Obudź się" czy „Ten wasz świat". W tej roli nagrał z Oddziałem Zamkniętym dwa albumy, które stały się kamieniami milowymi w historii polskiej muzyki rockowej.

Zobacz także: Wycelował w nich, bo "postradał zmysły". Cudem uniknęli dramatu

Krzysztof Jaryczewski. Spór sądowy o nazwę

W 1985 roku, w czasie największej popularności zespołu, Jaryczewski z powodów zdrowotnych musiał opuścić Oddział Zamknięty. Muzyk doznał paraliżu strun głosowych, na skutek czego stracił głos na kilka lat. Po jakimś czasie powrócił do muzyki i w 1990 roku wystąpił jako artysta solowy na Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Rok później wydał swój pierwszy solowy album, zatytułowany „Ogniste Miecze".

W kolejnych latach współpracował z zespołami, takimi jak Azyl P. czy Jaryczewski Band, z którym nagrał utwory na składankę „Dekadencja". W 2012 roku powstała płyta „Trudno Powiedzieć" Jary Band, a w 2013 roku zespół przekształcił się w projekt o nazwie Jary Oddział Zamknięty. Debiutancki album formacji, zatytułowany „Jary OZ – Krzysztof Jaryczewski", ukazał się w 2016 roku. Jednak działania Jaryczewskiego wokół zespołu skutkowały sporem sądowym z Wojciechem Łuczaj-Pogorzelskim o prawo do nazwy zespołu i niektórych utworów.

REKLAMA

„Andzia i ja" to jeden z najbardziej rozpoznawalnych kawałków grupy, ale też w historii polskiej muzyki. Jednak kim była tytułowa Andzia? Okazuje się, że wokół tej postaci narosło wiele mitów. Niektórzy twierdzą, że to po prostu dziewczyna, inni z kolei sądzą, że to mniej lub bardziej oczywista metafora. To, co mogło wydawać się wyznaniem miłości do jakiejś dziewczyny, okazuje się być zupełnie inną historią.

Kim była tytułowa Andzia?

Piosenka „Andzia i ja" pojawiła się na debiutanckim albumie Oddziału Zamkniętego w 1983 roku. Była to nagrana spontanicznie kompozycja, co do której nikt nie miał żadnych oczekiwań. Problem pojawił się, gdy tekst utworu zaczęto analizować bliżej. W tamtych czasach marihuana była dość popularna, zwłaszcza w niektórych środowiskach. Mimo to piosenka zaczęła budzić kontrowersje, zwłaszcza że pierwotnie nosiła tytuł „Gandzia".

Czy ja wiem, czy to odważny utwór? Wtedy marihuana była dość popularna. Zwłaszcza tzw. samosiejka, ludzie hodowali ją w doniczkach lub w ogórkach i wymieniali się krzaczkami, przynajmniej w moim środowisku — mówi współzałożyciel zespołu Krzysztof Jaryczewski autorom książki „100 najodważniejszych polskich piosenek".

Zobacz także: Paul McCartney nie zapomni tej chwili. "Runęła moja kariera"

Przegrana walka z cenzurą

Wkrótce zmiany tekstowe, wprowadzone z powodu cenzury, sprawiły, że „Gandzia" stała się „Andzią", znaną nam do dzisiaj. Choć piosenka była antynarkotykowa w swej istocie, to jednak nie wygrała z represyjnymi praktykami tamtych czasów.

REKLAMA
„Gandzia", wbrew pozorom to nie jest piosenka propagująca narkotyki, ona się w jakiś sposób mierzy z tym problemem. Przecież pod koniec przestrzega, że jesteś od niej uzależniony do końca. To była pierwsza polska piosenka antynarkotykowa — przekonywał Szpilman, autor tekstu.

Dziś „Andzia i ja" to ikona polskiej muzyki. Mimo zmian tekstowych i walki z cenzurą, utwór ten pozostaje niezmiennie symbolem epoki, czasów, gdy muzyka była nie tylko formą sztuki, ale również sposobem wyrażenia oporu wobec systemu.

Zobacz także: Klip, który przeszedł do historii. W latach 90. wywołał prawdziwy szał

REKLAMA

SŁUCHAJ ROCK RADIA

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA