Wielki powrót Comy. Piotr Rogucki ujawnił szczegóły
Fanom polskiego rocka zespołu Coma nie trzeba przedstawiać. Łódzka formacja przez ponad 20 lat kariery wylansowała takie klasyki jak: "Spadam", "Pierwsze wyjście z mroku", "Czas globalnej niepogody", "Daleka droga do domu" czy "F.T.M.O.".
Rozstania i powroty
Coma została powołana do życia w 1998 r. przez gitarzystę Dominika Witczaka i perkusistę Tomasza Stasiaka. Niedługo zespół zasilili basista Rafał Matuszak, wokalista Piotr Rogucki i gitarzysta Wojciech Grenda. Po kilku latach za tego ostatniego przyjęto Marcina Kobzę.
Miało to miejsce jeszcze przed wydaniem debiutanckiego albumu, "Pierwsze wyjście z mroku". Ten ukazał się w 2004 r. i przyniósł grupie pierwszego Fryderyka. Kolejne cztery statuetki zapewniły jej dwie następne płyty: "Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków" z 2006 i "Hipertrofia" z 2008 r. W 2009 r. nagrodzono też samego Roguckiego jako "wokalistę roku".
Grupa przez lata wyrobiła sobie renomę. Miała okazję grać obok Kazika, T.Love, Acid Drinkers oraz zagranicznych gwiazd: Linkin Park, Pearl Jam i Tool.
Łącznie formacja – w której w międzyczasie Stasiaka zastąpił Adam Marszałkowski – wydała osiem polskojęzycznych krążków studyjnych i dwa anglojęzyczne. Ostatni z nich, "Sen o 7 szklankach", wyszedł pięć lat temu.
To właśnie wtedy członkowie Comy obwieścili koniec działalności. Cytowany przez PAP lider formacji przyznał wówczas, że "ich drogi się rozjechały", bo dla niego "to już nie były ani te emocje, ani te tematy, ani ta stylistyka".
Skąd reaktywacja Comy? Rogucki wyjaśnia
Niespodziewanie w tym roku Coma postanowiła się reaktywować w celu zagrania – jak zapowiadano – kilku pożegnalnych koncertów. Zespół wystąpi m.in. na Pol’and’Rock Festival.
Jesteśmy już po kilku spotkaniach, sesji fotograficznej. Atmosfera jest bardzo fajna, chłopaki cały czas są dobrymi muzykami, w świetnej kondycji. Te próby to jest czysta przyjemność, wszyscy są mega zaangażowani. Czeka nas po prostu święto: podsumowanie 20 lat wspólnej pracy przy pełnych salach. Zagramy sześć koncertów w tym roku i już – tłumaczył w rozmowie z PAP Piotr Rogucki.
Ostatnio wokalista odniósł się też do powrotu Comy na łamach magazynu "Teraz Rock". Wyjawił, czemu muzycy postanowili wrócić na scenę.
Okazało się, że ktoś nam proponuje sytuację, w której niczym się nie musimy przejmować i że jest duże ciśnienie ze strony fanów… Tego zainteresowania nie było, kiedy kończyliśmy karierę, naprawdę mocno musieliśmy się starać o publiczność. A teraz ta publiczność sama jest i nie musimy martwić się o organizację. Spotykamy się w grupie kumpli, którzy ze sobą pracowali dwadzieścia lat, przypominamy sobie kawałki, które długo graliśmy i bawimy się, po prostu jest przyjemność.
Czy oznacza to powrót do wspólnej działalności także długoterminowo? Piotr Rogucki odpowiedział nieco niejednoznacznie: "Zagramy sześć, siedem koncertów, a co dalej? Raczej żadnych planów nie mamy".