Nie żyje Charlie Colin. Założył zespół Train, grał w Slipknot
Pożegnaliśmy kolejnego wspaniałego artystę Charlie’ego Colina. Muzyk z zespołu Train zmarł w niespodziewanych okolicznościach. Według ustaleń zagranicznych mediów, nim odszedł, artysta opiekował się domem przyjaciela w Brukseli.
To właśnie znajomy Charlie’ego Colina znalazł ciało muzyka po tym, jak wrócił ze swojego krótkiego urlopu. Informacja została już oficjalnie potwierdzona przez córkę artysty, a zespół Train, którego był założycielem, opublikował oświadczenie w mediach.
Charlie Colin nie żyje
Dramatyczne wieści napłynęły do nas w czwartek, 23 maja. To wtedy w godzinach porannych czasu polskiego zagraniczne media poinformowały o śmierci Charlie’ego Colina. Znamy oficjalne oświadczenie zespołu Train w tej sprawie.
Zobacz także: Wielki powrót Comy. Piotr Rogucki ujawnił szczegóły
Gdy spotkałem Colina po raz pierwszy, to była miłość od pierwszego wejrzenia. Był świetnym i przystojnym gościem. Założenie z nim zespołu było jedyną możliwością. Grał na basie w wyjątkowy sposób. Jego gra sprawiła, że zostaliśmy zauważeni. Zawsze będę miał dla ciebie ciepłe miejsce w moim sercu. (...) Jesteś legendą, Charlie. Idź, oczaruj anioły — czytamy w wiadomości napisanej przez Pata Monahana na Instagramie zespołu.
Kim był muzyk?
Charlie Colin był jednym z założycieli oraz basistą rockowego zespołu Train. Grupa powstała w 1993 roku i odnosiła liczne sukcesy. Muzyk brał udział w nagraniach do trzech płyt Train. Największy sukces Colinowi i całemu zespołowi przyniósł drugi album, który promowała piosenka "Drops of Jupiter (Tell Me)". Przebój zyskał uznanie wśród krytyki i zdobył nagrodę Grammy w kategorii "Najlepsza Piosenka Rock".
Charlie Colin opuścił zespół w 2003 roku. Za jeden z głównych powodów rozstania z grupą uznaje się problemy muzyka z używkami. W kolejnych latach Colin grywał w grupach Slipknot i Puddle of Mudd. W 2017 z jego inicjatywy powstał kolejny zespół Side Deal.