KISS to legendarny zespół, w szczególności dla fanów mocnych brzmień. Często zdarza się, że muzycy innych formacji, także są wielkimi miłośnikami twórczości kolegów po fachu. Tak też było w przypadku Marty’ego Friedmana. Były gitarzysta Megadeth zdradził, że niewiele brakowało, a zagrałby z ikoniczną kapelą.
Muzyk zdradził w rozmowie z Sam Ash Music, że KISS odezwało się do niego z propozycją dołączenia do nich. Działo się to w latach, gdy koncertował z Megadeth. Friedman nie zastanawiał się zbyt długo i natychmiast się zgodził. Wziął więc udział w swego rodzaju "rozmowie kwalifikacyjnej". Podczas niej członkowie legendarnej formacji zadali mu kilka pytań.
Zobacz także: Linkin Park zakończył odliczanie. Nie tego spodziewali się fani
Jak dobrze wiadomo, w muzyce nie liczy się tylko muzyka. Ważny jest także wizerunek, a KISS jak mało kto o to dbał. Dlatego też Friedman musiał odpowiedzieć, czy nie ma zarostu, ma długie włosy i jest chudy. Później pojawiły się jednak schody. Padło bowiem pytanie o wzrost. Zespół chciał, by nowy członek miał przynajmniej 180 cm.
Marzył, by zagrać z KISS. Nie udało się z jednego powodu
Marty Friedman odpowiedział zgodnie z prawdą, że ma ok. 170 cm wzrostu. To okazało się przeszkodą nie do pokonania. W taki sposób legły w gruzach sny gitarzysty o wspólnym koncertowaniu z KISS. Grupa znalazła ostatecznie kogoś innego.
Sam Friedman przyznał we wspomnianej wcześniej rozmowie, że rozumiał decyzję zespołu. Wyznał jednak, że wtedy byłby gotowy zrobić praktycznie wszystko, by tylko dołączyć do KISS. Mógłby poddać się nawet operacji, gdyby tylko była taka możliwość. Na jego nieszczęście, nie było wtedy takiej opcji. Gitarzystą KISS został w 2002 roku Tommy Thayer. Natomiast Marty udzielał się później gościnnie na różnych projektach. Wydał też kilka płyt solowych.
