Fani The Cure w euforii! Legendarny zespół odsłonił pierwsze karty
Pod koniec lat 70. scena punkrockowa zaczęła się mocno przeobrażać. Zrodził się wówczas post punk i nowa fala, a wraz z nimi takie legendarne zespoły jak The Cure.
Wielki powrót staje się faktem
The Cure powstał w 1978 r. na zgliszczach formacji Easy Cure. Liderem zespołu od samego początku jest Robert Smith. To prawdziwy człowiek orkiestra o wyrazistym wyglądzie, bez którego trudno byłoby sobie wyobrazić rozwój rocka gotyckiego.
Jego macierzysta grupa zapisała się w historii muzyki takimi klasykami jak „Boys Don’t Cry", „Just Like Heaven", „Friday, I’m In Love" czy „Lovesong". Trafiłą też do Rock & Roll Hall of Fame. W swoim dorobku ma 13 płyt, które rozeszły się w 30 mln egzemplarzy.
Zobacz także: Nagrania tej płyty były ich koszmarem. 50 razy powtarzali jedną piosenkę
Niebawem jednak dyskografia The Cure się powiększy. Ostatnio zespół zaskoczył bowiem fanów informacją o nowej płycie. Pierwszy od 2008 r. album Brytyjczyków nosi tytuł „Songs Of A Lost World" i będzie miał premierę 1 listopada.
Tak w warstwie lirycznej, jak i muzycznej jest to przede wszystkim owoc kreatywności Smitha. Zarejestrował on materiał wraz z resztą składu (Simonem Gallupem, Jasonem Cooperem, Rogerem O’Donnellem i Reevesem Gabrelsem) w walijskim Rockfield Studios. Płytę wyproduktował z pomocą Paula Corketta.
Nowe kompozycje mogli już usłyszeć na żywo fani, którzy pojawiali się na koncertach The Cure w ramach światowej trasy „Shows Of A Lost World".
Nowy singiel The Cure
Teraz do sieci trafił pierwszy singiel ze zbliżającego się albumu The Cure. Piosenka "Alone" to też kawałek otwierający wspomniane wydawnicwo. Jest to symboliczny utwór, który – jak stwierdził w materiałach prasowych wokalista – "w pewnym sensie odblokował płytę".
Kiedy tylko go nagraliśmy, wiedziałem, że to utwór otwierający, i poczułem, że nowy album nabiera kształtów. Przez pewien czas zmagałem się ze znalezieniem odpowiedniego wersu, który pasowałby jako otwierający pierwszą piosenkę. Pracowałem wtedy nad prostą koncepcją „bycia samemu". Z tyłu głowy zawsze miałem to natarczywe przeczucie, że już wiem, jak ten wers powinien brzmieć… Kiedy tylko skończyliśmy nagrywanie, przypomniałem sobie wiersz „Dregs" angielskiego poety Ernesta Dowsona… I to był moment, w którym zrozumiałem, że ta piosenka, jak i cały album, stały się rzeczywistością – tłumaczył Robert Smith.