Hit Jacksona pierwotnie brzmiał "zbyt metalowo". Prawdę ujawniono po latach

REKLAMA
W dorobku Michaela Jacksona nie brakuje hitów. Jednym z nich jest piosenka "Beat It", uznana nawet przez redakcję "Rolling Stone" za jeden z 500 utworów wszech czasów. Co ciekawe, początkowo brzmienie kawałka miała znacząco różnić się od tego, które znamy dziś.
REKLAMA

Michael Jackosn to wykonawca, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Za sprawą swojej twórczości i licznych sukcesów artystycznych piosenkarza do dziś uznaje się za Króla Popu, a jego kawałki – za ponadczasowe hity. Jednym z tych, który osiągnął największy komercyjny sukces, jest bez wątpienia utwór „Beat It". Nie wiadomo jednak, jak potoczyłaby się jego historia, gdyby nie Quincy Jones. To właśnie jemu powierzono opiekę nad produkcją utworu.

REKLAMA

Ten utwór to hit lat 80. Na początku miał brzmieć zupełnie inaczej 

Michael Jackson napisał „Beat It" na potrzeby swojego szóstego albumu studyjnego, noszącego tytuł „Thriller". Mimo iż początkowo piosenkarz był do tego nastawiony sceptycznie, Quincy Jones poradził mu, by uczynić z singla numer z rockandrollowym pazurem. Choć na ogół artysta stronił od tego rodzaju brzmień, zdecydował się zaufać swojemu producentowi. Gdy ten usłyszał demo, uznał, że jego decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę, a utwór ma potencjał na hit.

Do ideału piosence brakowało jeszcze gitary. O nagranie solówki poproszono zatem jednego z mistrzów tego instrumentu – Eddiego Van Halena. Gdy producent Michaela Jacksona zatelefonował do muzyka, ten początkowo uznał jego propozycję za żart. Ostatecznie zgodził się jednak na współpracę i obiecał bez zbędnej zwłoki dostarczyć gwiazdorowi potrzebne nagranie.

Zobacz także: Słuchanie metalu świadczy o inteligencji? Naukowcy nie mają wątpliwości

To wielki przebój Michaela Jacksona. Doceniono go na całym świecie 

Jakiś czas później Eddie Van Halen spotkał się w studiu z Stevem Lukatherem – drugim gitarzystą, który miał wziąć udział w nagraniach – i przystąpił do pracy. Muzykom dość szybko udało się uzyskać zadowalający ich efekt, którym postanowili pochwalić się producentowi Michaela Jacksona. Ten – jak wyjawił niedawno Lukather – szybko ugasił jednak ich entuzjazm:

REKLAMA
Quincy’ego nie było z nami w studiu. Był w Westlake, gdzie robił dogrywki do 'Billie Jean'. Zagraliśmy mu więc ten numer przez telefon, a on powiedział: 'Jest zbyt metalowy, trzeba go wygładzić. Ma trafić do popowego radia! Wykorzystajcie mniejszy wzmacniacz i nie tak dużo przesteru' – opowiadał amerykański muzyk na łamach brytyjskiego dziennika 'The Guardian'. 

Rady, których Quincy Jones udzielił gitarzystom, okazały się niezwykle trafne. „Beat It" nie tylko zostało bowiem międzynarodowym hitem, ale i zapewniło Michaelowi Jacksonowi dwie nagrody Grammy. Utwór wraz z nakręconym do niego teledyskiem istotnie przyczynił się także do wielkiego sukcesu rynkowego krążka „Thriller". Płyta do dziś jest jednym z najlepiej sprzedających się wydawnictw wszech czasów.

 
REKLAMA

SŁUCHAJ ROCK RADIA

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA