To jeden z najważniejszych rockowych albumów. Powstał 58 lat temu
- The Rolling Stones wydali "Between The Button" w latach 60.
- Szybko stali się konkurencją dla The Beatles.
- Przypominamy historię słynnej płyty, z okazji rocznicy jej wydania.
Anglia, późne lata 60. Beatlemania trwa w najlepsze. Zespół zyskał jednak poważną konkurencję w postaci The Rolling Stones. W 1967 roku grupa wydaje swój piąty album, który osiąga ogromny sukces komercyjny.
Na "Between The Button" znajdują się hity takie jak: "Ruby Tuesday", "Let’s Spend The Night Together" czy "My Obsession", jedna z ulubionych piosenek Stonesów. Poznaj historię płyty, która na zawsze zmieniła historię rocka i na nowo zdefiniowała jego brzmienie.
Zobacz także: Oto najbardziej wpływowi artyści rockowi. Te wyniki mogą zaskoczyć
Zmierzch Briana Jonesa
Brian Jones to zapomniana, choć bardzo ważna postać w historii The Rolling Stones. To właśnie on był założycielem zespołu. Odcisnął ogromne piętno na brzmienie utworów zamieszczonych na "Between The Button".
W trakcie nagrań zrezygnował z gitary czy klawiszy na rzecz instrumentów takich jak organy, marimba, cymbały, wibrafon, kazoo czy theremin, dzięki czemu utwory zyskały niezwykłe, eklektyczne, wręcz barokowe brzmienie.
Niestety, był to też ostatni album z udziałem Jonesa, bowiem multiinstrumentalista zmarł w 1969 roku na skutek utonięcia. Po jego śmierci powstało mnóstwo teorii spiskowych, jednak raport policji nie pozostawiał wątpliwości — muzyk był pod silnym wpływem narkotyków.
Był bardzo, bardzo zazdrosny, bardzo trudny, bardzo manipulujący, a jeśli robisz to w takiej grupie ludzi, to szczerze mówiąc, dostajesz tyle samo, ile dajesz. Nie rozumiałem wystarczająco dobrze jego uzależnienia od narkotyków. Nikt nie wydawał się wiedzieć wiele o uzależnieniu od narkotyków. Takie rzeczy jak LSD były czymś nowym — wyznał Mick Jagger w rozmowie z "Rolling Stone" zapytany o to, czy czuje wyrzuty sumienia w związku ze śmiercią Jonesa.
Album odnosi sukces komercyjny
Album "Between The Button" nagrano w nieco ponad dwa miesiące. Najwięcej czasu zajęły same poprawki. Mick Jagger w rozmowie z "New Musical Express" wyznał, że było ich tak dużo, że w pewnym momencie miał wrażenie, że wszystkie piosenki straciły sobie brzmienie.
Po latach wyznał, że z całej płyty podoba mu się jedynie "Back Street Girl", a resztę piosenek nazwał "śmieciami".
Mimo krytyki wokalisty, album cieszył się ogromnym uznaniem wśród krytyków muzycznych. Richie Unterberger z "AllMusic" określił go jako "najmocniejszy, najbardziej eklektyczny LP" zespołu.
Christopher Walsh z "Billboard" napisał, że "jest pełen niedocenianych perełek, a grupa dostarcza porywającą mieszankę folkowego, beatlesowskiego popu i mocnych bluesowych rockerów".