Są rzeczy, o których mężczyźni wolą śpiewać, bo wstydzą się mówić. Piosenki o "tych sprawach"
Otwarcie mówić o swoich odczuciach, pragnieniach i problemach? Mężczyźni wciąż twierdzą, że takie zachowanie może uchodzić w otoczeniu za mało męskie. Prawdziwy facet nie może mieć problemów finansowych, nie może czegoś nie wiedzieć, okazać emocji – twierdzi wielu przedstawicieli “płci brzydkiej”.
Takie nastawienie odzwierciedla się w wielu sferach życia. Jedną z nich jest seks. Mężczyźni wstydzą się mówić o tym, że mają w tym aspekcie jakiekolwiek problemy. Wystarczy włączyć jakikolwiek muzyczny kanał, by przekonać się, że prawdziwy mężczyzna to zdobywca, który zawsze jest gotów dać z siebie wszystko.
Wizerunek prawdziwego macho
Chris Brown, kontrowersyjny król R&B, w piosence “Fine China” śpiewa z kolei: “Wszystko gra, nie jestem niebezpieczny, kiedy będziesz moja, będę hojny. Jesteś niezastąpiona, nie do podrobienia, jak chińska porcelana”. Tu z kolei mamy do czynienia z mężczyzną, który wręcz “kolekcjonuje” kobiety, posiada je.
To jedne z najłagodniejszych cytatów ze współczesnych piosenek, które poruszają “te sprawy”. Gdyby stacje muzyczne tłumaczyły teksty emitowanych piosenek wiele musiałoby być emitowanych po 23. Nie ma co ukrywać - współczesna muzyka po prostu ocieka seksem.
Taki wizerunek męskości nie pomaga tym, którzy z życiem seksualnym mają problemy. Sprawia, że mężczyźni wstydzą się mówić chociażby o kłopotach z erekcją. Tymczasem trzy miliony Polaków ma z nią problem, a pomocy u specjalistów szuka zaledwie 15 proc. Stąd wokół tematu narosło wiele mitów. Jeden z nich dotyczy wieku – blisko 30 proc. mężczyzn, którzy mają problemy z “formą” w sypialni ma 36-45 lat. Tymczasem kłopotów pozbyć można się dzięki jednej wizycie... w aptece.
Mężczyźni wolą śpiewać o swoim życiu seksualnym, chociaż nie zawsze “śpiewają” prawdę. Wszystko przez to, że wstydzą się mówić o problemie, który jest powszechniejszy, niż mogłoby się wydawać.