Niezły Gość w Rock Radiu: Jakub Poczęty
Jakub Poczęty opowiedział o zmieniających się trendach w stand-upie, o swoich wrażeniach po roaście Janusza Korwin-Mikkego, a także o momencie, w którym poważnie rozważał zakończenie kariery.
"Po jednej z imprez firmowych zostałem zbanowany w Mrągowie. Mam na pieńku z tamtejszym burmistrzem, który do dzisiaj nie zapłacił mi za tę imprezę. Grałem na balu przedsiębiorców. Średnia wieku 56+, na sali tylko dwie osoby, które wiedzą czym jest stand-up. To był bardzo ciężki występ. Po jakichś dwudziestu minutach ludzie zaczęli krzyczeć, że chcą tańczyć. Musiałem skrócić występ. Po wszystkim burmistrz zmieszał mnie z błotem i powiedział, że to ja powinienem zapłacić im za ten występ."
[O najdziwniejszej imprezie firmowej] "Wynajął mnie hotel na Mazurach. Na miejscu okazało się, że z rzeczy wymienionych w moich riderze technicznym - mikrofon, głośnik, światło i woda - jest tylko woda. Dlatego musiałem zagrać 50-minutowy występ bez mikrofonu. Po wszystkim organizatorka zaczęła się tłumaczyć, że zostałem zaproszony na prośbę jej syna i... chciała się za mną targować. Kiedy powiedziałem, że nie obniżę wysokości mojego honorariu, ona odwróciła się do syna i powiedziała, że potrąci mu tę różnicę z kieszonkowego."
"Ostatnio do stand-upu zaczynają wchodzić influencerzy. Mają niedopracowane programy, często nawet dokładnie nie wiedzą, na czym stand-up polega - ale liczy się to, że stand-up się fajnie sprzedaje. Mam na myśli chociażby Mamę Na Obrotach."
Zapraszamy do posłuchania całej rozmowy!