Pierwszy raz zagrali w Polce 57 lat temu. To był szok! "Biletów nie starczyło"
The Rolling Stones pierwszy raz do naszego kraju zawitali 13 kwietnia 1967 roku. Brytyjska grupa była wtedy w trakcie promocji swojej płyty "Between the Buttons". Wydarzenie to przeszło do historii.
Zobacz także: Incydent na trasie Kultu. Tysiąc osób ewakuowanych
Sam pomysł zagrania koncertu w Warszawie wyszedł od strony zespołu. The Rolling Stones pierwotnie mieli zagrać w Rosji. Jednak wydarzenie zostało odwołane, ponieważ władze nie życzyły sobie "brytyjskich chuliganów" w swoim kraju.
Dlatego też, aby nie tracić okazji, padło na Polskę. Takie koncerty nie zdarzały się na wschodzie Europy zbyt często. Było to wynikiem nie tylko zamknięcia się tej części kontynentu na zachód. Problemem były również warunki finansowe, którym mało który kraj mógł sprostać.
Według relacji dziennikarza Trójki Piotra Metza był także inny powód, dla którego Stonesi mogli wystąpić w Sali Kongresowej. Dziennikarz twierdzi, że koncert odbył się dzięki wnuczkom samego Władysława Gomułki, które podobno były wielkimi fankami formacji. Jednak ta ostatnia informacja była już wielokrotnie dementowana przez wielu dziennikarzy muzycznych, a nawet autora książki o Stonesach Daniela Wyszogrodzkiego.
Zobacz także: Trasa koncertowa The Rolling Stones tuż-tuż. Fanów nurtuje jedna kwestia
Wyszogrodzki obalał również mit, jakoby The Rolling Stones w ramach gaży za koncert mieli otrzymać wagon pełen wódki. O faktach i mitach na temat tego koncertu opowiadał szerzej w rozmowie dla TVP.
Koncert The Rolling Stones w Polsce zapamiętają nie tylko szczęśliwcy, którym udało się wtedy w nim uczestniczyć. - Biletów nie starczyło - słyszymy w wideo WFDiF. Członkowie brytyjskiego zespołu również wywieźli z naszego kraju ciekawe doświadczenia.
Byli obserwowani. Wszędzie pojawiali się tajniacy, wszyscy byli śledzeni. Ich wędrówki po Warszawie były bardzo ograniczone. Na dobrą sprawę Stonesi nie za bardzo mieli okazję wyjść z hotelu. Zapamiętali więc czarno-biały telewizor w pokoju i to, że w polskiej telewizji jest tylko jeden kanał. Takimi wrażeniami się wtedy dzielili, bo z jednej strony bardzo ich to ciekawiło, z drugiej stanowiło to dla nich totalną egzotykę — tłumaczył w rozmowie Wyszogrodzki.